O Annie Grodzkiej zrobiło się głośno, gdy w 2011 roku wystartowała w wyborach do Sejmu. Kobieta otrzymała wówczas pierwsze miejsce na liście wyborczej Ruchu Palikota w okręgu krakowskim, zostając tym samym pierwszą otwarcie transpłciową osobą w polskim parlamencie.
Jakiś czas temu Grodzka zniknęła z polityki i nieco wycofała się z życia publicznego. Wciąż angażuje się jednak w pomoc osobom transpłciowym, za co została w zeszłym roku nagrodzona.
Anna Grodzka zmaga się z problemami zdrowotnymi
Od kilku lat Anna mierzy się z poważną chorobą - stenozą kręgosłupa. Jakiś czas temu zorganizowano nawet na jej kosztowne leczenie zbiórkę pieniężną, którą publicznie wsparł m.in. Robert Biedroń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Grodzka żali się na niską emeryturę
Okazuje się, że mimo pomocy 69-latka na co dzień i tak ledwo wiąże koniec z końcem. W rozmowie z tygodnikiem "Polityka" zdradziła, jak żyje się jej na emeryturze.
Jestem teraz zwykłą emerytką. Ktoś może sobie wyobrażać, że mam jakąś poselską emeryturę - nie, mam zupełnie zwykłą, jaką wypracowałam w toku życia. A przez wiele lat byłam przedsiębiorcą i nierozważnie płaciłam minimalne składki. Teraz muszę spinać budżet z miesiąca na miesiąc - ubolewa.
Współczujecie Annie? Przypominamy, że w ostatnim czasie nie ona jedyna skarżyła się na emeryturę: Elżbieta Zapendowska gorzko o swojej emeryturze: "Zarabiam poza nią, bo inaczej JUŻ BY MNIE NIE BYŁO"