Anna Ilczuk zyskała sławę dzięki występom w serialach takich jak "Pierwsza miłość" i "Świat według Kiepskich". W nowym wywiadzie poruszyła m.in. temat wynagrodzeń w swojej branży. Zwróciła uwagę, że wiele osób rezygnuje z pracy na etacie, ponieważ nie mogą wyżyć za otrzymywaną pensję.
Anna Ilczuk w rozmowie z Plejadą podjęła również temat niewłaściwych zachowań, jakie mają miejsce niekiedy na linii aktorka-reżyser. Gwiazda "Pierwszej miłości" przypomniała sobie sytuację, kiedy jako młoda aktorka wzięła udział w castingu, gdzie uznany aktor i aspirujący reżyser zasugerował jej, że wyglądałaby lepiej z większym dekoltem.
Pamiętam, że gdy, jako młoda aktorka, poszłam na casting, uznany aktor, który zamierzał reżyserować film, powiedział, że powinnam rozpiąć sweterek, bo jak będę miała większy dekolcik, będę lepiej wyglądać. Byłam skonfundowana, ale nie wiedziałam, jak się zachować. To był mój pierwszy w życiu casting. Myślałam, że może zawsze tak to wygląda - powiedziała aktorka w rozmowie ze wspomnianym medium.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Ilczuk psioczy na zarobki w teatrze
Anna Ilczuk poruszyła także kwestie zarobków w teatrze, podkreślając, że pomimo dyplomów i tytułów naukowych, wynagrodzenie aktorów teatralnych często jest na poziomie najniższej krajowej w Polsce, co jest dla niej frustrujące.
Mimo wyższego wykształcenia, a czasem nawet doktoratów, zarabiamy w teatrach najniższą krajową. To wynagrodzenie jest upokarzające. (...) Wiele osób rezygnuje z etatów, bo ich na to nie stać. Mnie też by nie było, gdybym nie grała w serialach. Nie mogłabym wtedy uprawiać sztuki, bo nie miałabym nawet gdzie mieszkać ze swoją rodziną - powiedziała Plejadzie.
Warto przy tym wspomnieć, że od 1 lipca 2024 r. najniższa pensja w Polsce wynosi 4300 zł brutto, co daje 3261,53 zł netto.