Ostatnie miesiące są gorące politycznie nie tylko w naszym kraju. Dziś wiele oczu zwróconych jest ku Francji, gdzie doszło do przedterminowych wyborów parlamentarnych. Zgodnie z oczekiwaniami, według badań exit poll Ifop Opinion dla stacji TF1 najwięcej głosów otrzymało Zjednoczenie Narodowe, którego jedną z "twarzy" jest Marine Le Pen. Partia Emmanuela Macrona zajęła dopiero 3. miejsce.
Wyborczy sukces Marine Le Pen. Anna Kalczyńska zabrała głos
Wielu komentatorów życia politycznego spodziewało się takiego wyniku, a największym przegranym w tej sytuacji niemal jednogłośnie ogłoszono właśnie urzędującego prezydenta Francji. Głos w sprawie zabierają też polscy dziennikarze, w tym Anna Kalczyńska. Na jej instagramowym profilu byłej gwiazdy TVN 24 pojawił się obszerny wpis, w którym odnosi się do sprawy w dość gorzkim tonie.
Zobacz także: Brigitte Macron w kurtce za 10 TYSIĘCY ZŁOTYCH snuje się u boku męża na pokazie lotniczym dzień przed wyborami (FOTO)
Między wersami Kalczyńska zastanawia się, czy ogłoszenie przedterminowych wyborów było faktycznie dobrym posunięciem. Wskazuje, że w ten sposób przyłożono rękę do jeszcze większej polaryzacji politycznej we francuskim społeczeństwie.
I co teraz Panie Macron? Trzy tygodnie międzywyborczego szaleństwa we Francji scementowało scenę polityczną. Ugrupowanie centrowe prezydenta jest zagrożone zniknięciem i wygląda na to, że zza okien Pałacu Elizejskiego Emmanuel Macron będzie obserwował radykalizację i postępującą polaryzację na prawicę i lewicę. Nie taki był plan - zaczęła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto wspomnieć, że frekwencja wyborcza była imponująca, bo wyniosła aż 67 procent. W dalszej części wpisu Kalczyńska wspomniała też o "pomyłce politycznej".
Dziwny był ten optymizm Macrona. Buńczuczne zapowiedzi, że należy pozwolić, by naród przemówił, okazały się dżinem wypuszczonym z butelki. Naród przemówił i to głośno: frekwencja była rekordowa 67% - nie było takiego wyniku od czasu wyborów w 1997 roku. W dodatku początkowe przekonanie, że z pewnością centrystom uda się zapewnić sobie większość absolutną ustępowały chaotycznym uwagom o konieczności wysłuchania obywateli, a na koniec straszeniem wojną domową. Ten wist się nie udał. Obserwujemy rzadki przypadek pomyłki politycznej, niewymuszonej i polegającej na szaleńczym ryzyku przy jednoczesnej głuchocie społecznej. Opuszczony przez swoich partyjnych współpracowników i partnerów Macron musi zdecydować teraz jak prowadzić politykę przez następne 2 lata do kolejnych wyborów prezydenckich. Mówi się o scenariuszu kolejnych wyborów za rok (sic!) albo o dymisji. Na razie w Pałacu Elizejskim dwa trudne dni opracowywania nowego planu.
Pod wpisem pojawiło się wiele komentarzy, a autorką jednego z nich jest Agnieszka Hyży.
Aniu, a nie widzisz szansy jednak w porozumieniu się Macrona z drugą siłą - Frontem Narodowym? - zapytała. Skrajna prawica genialnie wpisuje się w nastroje wielu ludzi w Europie. Kto potrafi analizować i czytać historie wie, jak to zgubne i do czego prowadzi. Populistyczne hasła, zmęczenie i irytacja ludzi to mieszanka, można by uznać, że wybuchowa. A w szerszej perspektywie warto pomyśleć, co wydarzy się dla nas, Europy, dla nas, Polski, gdy i w Stanach spełni się scenariusz czarny... A najsmutniejsze jest to, że zainteresowanie tym, co dzieje się na świecie i kompletny brak świadomości, jak wielki to ma impact także na nasze życie, tutaj w Polsce, jest tak nikłe i żadne... że trochę stajemy się biernymi obserwatorami nowej układanki świata. My pionki.