Kilka dni temu Anna Kalczyńska oprotestowała na Twitterze politykę warszawskiego ratusza. Chodzi o projekt transformacji Alei Jerozolimskich, jednej z głównych osi komunikacyjnych Warszawy, obecnie nieprzyjaznej mieszkańcom sześciopasmówki
Projekt zakłada stabilizację ruchu - przeznaczenie jednego pasa ruchu w każdą stronę dla transportu publicznego i drogę dla rowerów, szersze chodniki dla pieszych i więcej drzew. Wydarzy się to jednak dopiero za 10 lat, po skończeniu remontu podziemnego tunelu kolejowego pod Alejami.
Gdzie niby mają podziać się ci wszyscy, którzy o 17:30 próbują przebić się przez centrum? - napisała Kalczyńska, ilustrując post fotografią z zakorkowanej ulicy.
ZOBACZ: Anna Kalczyńska robi selfie w korku i... narzeka na ruch. Internauci: "Słyszała pani o tramwaju?"
Internauci szybko wytknęli Annie Kalczyńskiej, że mogłaby skorzystać z komunikacji miejskiej: wzdłuż ulicy jeżdżą autobusy, tramwaje, a wspomnianym już tunelem - kolej miejska. Transport publiczny zachwycił wszak ostatnio samą Małgorzatę Rozenek.
Gwiazda TVN-u nie daje jednak za wygraną.
Serio. Nie rozumiem tego oburzonka na fakt, że mieszkańcy miasta, którego są częścią, chcą dyskutować o zmianach, które utrudniają im życie. Pozbycie się samochodów z miasta to trend godny pochwały. Ale nikt nie konsultuje chyba rodzin wielodzietnych, które pokonują tygodniowo dziesiątki kilometrów na zajęcia pozalekcyjne, sportowe, rehabilitacyjne itp., starając się zdążyć... ograniczenie ruchu samochodowego w ścisłym centrum to może piękna idea, taka światowa, tylko w świecie istnieje świetnie zorganizowana komunikacja, przede wszystkim sieć metra, której w Warszawie po prostu jeszcze nie ma!
I namawia fanów, by spojrzeli na nią wyrozumialej:
Wejdźcie w moje buty. Obsłużcie trójkę dzieci, zróbcie zakupy, ogarnijcie pracę, dojazdy za pomocą komunikacji miejskiej. Z Rembertowa. Ja sobie tego po prostu nie wyobrażam.
Tym razem dziennikarka odebrała internautom możliwość publicznej odpowiedzi w komentarzach - przemyśleniami podzieliła się na Instastory. Nie wiadomo w związku z tym, czy któryś z fanów poinformował już dziennikarkę, że w Rembertów połączony jest siecią kolei miejskiej. Kończąc, pisze o chamstwie, które na nią spadło:
Hejt i chamstwo, jakie wylano na mnie, już mnie nie rusza. Chcę tylko, żebyście zrozumieli powody mojego protestu wobec pomysłów Ratusza. Ja nie narzekam na korki. Godzę się na nie, bo nie mam wyjścia. Jeśli mieszkam w mieście, muszę brać je pod uwagę. Podobnie jak mieszkańcy centrum muszą brać pod uwagę, że czyste powietrze jest na wsi, a nie na Marszałkowskiej.
Myślicie, że wsiadłaby do metra, gdyby spod siedziby DDTVN podjeżdżało pod jej dom?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!