Anna Kalczyńska, która po zwolnieniu z "Dzień Dobry TVN" skupia się na komentowaniu społeczno-politycznych kwestii w sieci, nie mogła powstrzymać się od krótkiej oceny amerykańskiej debaty pomiędzy Joe Bidenem a Donaldem Trumpem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Kalczyńska ocenia debatę Joe Bidena i Donalda Trumpa. Nie ma złudzeń
Dziennikarka, podobnie jak wielu publicystów i politologów, twierdzi, że Joe Biden poniósł klęskę podczas starcia z Donaldem Trumpem i udowodnił, że nie potrafi "obnażyć kłamstw" politycznego przeciwnika.
Obudziliśmy się w świecie, który jest bliższy przegranej Joe Bidena w listopadowych wyborach w USA. Możliwości intelektualne i erystyczne obecnego prezydenta są po prostu słabsze niż kłamstwa Donalda Trumpa. Biden nie jest w stanie ich obnażyć - pisze w najnowszym instagramowym wpisie i dodaje gorzko:
Debata Biden - Trump była na słabym merytorycznie poziomie, ale przede wszystkim była porażką Bidena.
Dalej Ania opiera swój wywód na amerykańskich źródłach:
W telewizyjnym starciu gigantów, jakim jest debata kandydatów na najwyższy urząd w USA, nie chodzi przecież tak bardzo o program jak o pozostawienie wrażenia silnego lidera i przekonanie niezdecydowanych. To właśnie aktualnemu prezydentowi się nie udało. Cytowany przez "New Jork Times" Frank Luntz, polityczny doradca twierdzi, że żaden z 13 niezdecydowanych wyborców w jego grupie focusowej nie dał się przekonać przez lidera obozu Demokratów. Joe Biden wypadł po prostu źle. Tak źle, że w szeregach Demokratów panuje podobno nastrój przygnębienia i mówi się o pospiesznym szukaniu zastępcy - kwituje.
Sądząc po tym, co pojawia się w amerykańskich mediach, w obozie Bidena narasta ponoć panika. Pojawiają się głosy, że być może Demokraci poddadzą się nawet żądaniom zmiany kandydata na urząd prezydenta.
Kamala Harris broni (?) Joe Bidena
Przebieg starcia między prezydentem a byłym prezydentem zdążyła skomentować już Kamala Harris. Choć z sondażu CNN wynika, że debatę wygrał Trump, wiceprezydentka USA zaapelowała, by "skupić się na tym, co prezydent zrobił dla kraju w czasie sprawowania urzędu", a nie na jego "występie na scenie w czasie debaty". 59-latka przyznała, że mimo iż Biden "wolno rozpoczął", miał "mocny finisz".
Ludzie mogą debatować na temat stylu, ale ostatecznie te wybory i to, kto zostanie prezydentem USA, to sprawa treści - i tu kontrast jest wyraźny - podkreśla.
Co o tym myślicie?