W związku z panującą pandemią nie tylko przywrócono granice i zamknięto szkoły, ale wprowadzono też szereg obostrzeń, które zmieniają sposób pracy w niemal każdej branży. W specjalnych warunkach przyszło pracować także dziennikarzom. Choć pod budynkiem Dzień Dobry TVN regularnie widujemy "uzbrojonych" w maseczki i rękawiczki prowadzących, ich praca na planie śniadniówki nieco różni się od tej dotychczas wykonywanej.
Rąbka tajemnicy, jak wygląda nagrywanie podczas pandemii, uchyliła Anna Kalczyńska. Okazuje się, że jeszcze bardziej zmniejszono liczbę osób obecnych na planie.
Odchudzamy zespół do minimum. To kolejny etap. Mamy od dziś tylko dwie lokalizacje: kuchnia i salonik z plazmą do rozmów i łączeń na żywo. Od dziś nie mamy gości, będą z nami tylko wirtualnie - pisze Kalczyńska.
Prezenterka za pośrednictwem InstaStories pokusiła się o obszerną relację, w której pokazała zdjęcia z opustoszałego studia. Okazuje się, że prowadzący w zaistniałej sytuacji są zmuszeni nawet do tego, by samodzielnie przypudrowywać sobie nosy, o czym nie omieszkała wspomnieć 43-latka.
Słuchajcie, takie czasy, że człowiek sam się poprawia, w kompletnie pustej charakteryzacji. Zobaczcie, nikogo nie ma, żadnej pani - ubolewa Kalczyńska, a następnie nagrywa, co ma do powiedzenia jej programowy partner, Andrzej Sołtysik:
Zobacz Ania, dożyliśmy takich czasów… A ja? Potrzebna mi jakaś poprawka, bo też używałem swoich kosmetyków… - upewniał się przejęty swoim własnoręcznie wykonanym makijażem prezenter.
Maznęłabym Cię pędzlem, ale mam tylko jeden. Przykro mi - odpowiedziała koledze dbająca o higienę Ania.
Dodajmy, że dziennikarka i tak nie musiała wykonywać swojego makijażu sama. Jak wynika z zamieszczonego przez nią zdjęcia, do pracy pomalowała ją ubrana w maseczkę makijażysta, a Ania musiała jedynie dbać o to, by poprawiać wykonany wcześniej make-up.
Myślicie, że Viola Kołakowska będzie usatysfakcjonowana tymi zmianami?