Anna Lewandowska i Robert Lewandowski od lat tworzą "power couple" i korzystają z uroków życia. Para odkrywa część swojej prywatności na Instagramie, więc można obserwować, jak biorą udział w pokazach największych domów mody, podróżują po świecie i mieszkają w wystawnych nieruchomościach. Mimo że Ann rzadko opowiada w wywiadach o swojej przeszłości, to zrobiła kilka wyjątków: kiedyś powiedziała na przykład, że ojciec Bogdan Stachurski porzucił jej mamę, gdy Ania miała 12 lat. Od tej pory to właśnie Maria Stachurska w pojedynkę musiała wychować dzieci i utrzymać dom.
W rozmowie ze "Zwierciadłem" Lewandowska przyznała, że ich sytuacja finansowa nie była najlepsza, a mamie trudno było wiązać koniec z końcem. Dużym wsparciem był dla nich brat mamy - Krzysztof Krzywański, który między innymi zaszczepił w Lewandowskiej miłość do karate.
Nie mieliśmy z bratem najłatwiejszego dzieciństwa. Kiedy zostaliśmy sami, mamie trudno było utrzymać dom, mnie i brata. Mieszkaliśmy wtedy w Podkowie Leśnej, miałam 14 lat. Pieniędzy brakowało na wszystko. Mówiłam koleżankom, że nie pojadę z nimi do kina, bo nie mam za co kupić biletu. To był ciężki czas. I wtedy pomógł nam brat mamy. Wyremontował nasz niewykończony dom, opiekował się naszą trójką - mówiła w rozmowie z magazynem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz Lewandowska wzięła udział w Szlachetnej Paczce i w filmie promującym akcję opowiedziała nieco o pomaganiu. Przyznała, że wraz z Robertem starają się angażować w różne akcje charytatywne, bo doskonale wie, jak to jest znaleźć się w trudnej sytuacji. Lewandowscy nie chcą się jednak obnosić ze swoją pomocą. Dopiero jakiś czas temu okazało się, że para ufundowała sprzęt dla Centrum Zdrowia Dziecka o wartości pół miliona złotych.
Dobro i pomaganie to jest coś, co płynie z mojego serca i zawsze staram się pomagać osobom, których dotknął los. Kiedyś też sama miałam gorszy moment w życiu. Ja nigdy tego nie zapomnę, że kiedyś miałam bardzo ciężko i kiedyś potrzebowałam tej pomocy od kogoś innego. Teraz staram się ja też pomóc innym osobom, bo rozumiem taką sytuację. Angażowaliśmy się już wiele razy z moim mężem i zawsze staramy się wspierać tego typu akcje, tego typu działania, gdzie jest możliwość pomocy, szczególnie rodzinom i szczególnie w tak ważnym momencie, jakim są święta - mówi w filmie Szlachetnej Paczki.
Trenerka przyznała, że stara się uczyć swoje córki dzielenia. Gdy była mała, jej mama też dbała o to, żeby potrafili dzielić się z bratem wszystkim, co mieli.
Moja mama, jak dawała mojemu bratu i mi cukierka, to dawała jednego i mówiła, że mamy się podzielić. Trochę robię podobnie z moimi córeczkami. Uczę je dzielenia się. Jeżeli uda mi się wychować w ten sposób moje córki, to będę bardzo dumna - zwierzyła się w nagraniu.
Lewandowska podkreśliła, że każda pomoc ma znaczenie i sama doskonale pamięta, jak to jest nie mieć nic.
Każda pomoc jest wartościowa, niezależnie od tego, czy jest mniejsza, czy większa. Każda pomoc jest wartościowa. Ważne jest to, co jest w sercu i to, że to dobro zawsze wraca. Tak jak mówiłam wcześniej: pamiętam, jak to jest nie mieć nic. Mieć i pomagać to jest bardzo piękne i ważne uczucie - opowiadała.
Doceniacie szczerość Anny?