Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Radosław Majdan wywołał ostatnio sporo zamieszania swoim parkowaniem na miejscu dla niepełnosprawnych. "Pysiula" tak bardzo spieszył się do optyka, że nie interesowało go żmudne poszukiwanie miejsca parkingowego, które nie byłoby oznaczone kopertą. Jego haniebny występek został jednak zarejestrowany przez paparazzi, więc wszyscy dowiedzieli się, że były piłkarz parkuje na niedozwolonym miejscu. Sprawa ta dotarła również do prezenterki "Pytania na Śniadanie", która postanowiła opisać sytuację na Instagramie.
Anna Lewandowska, bo o niej mowa, jest mamą dziecka z niepełnosprawnością. Temat ten szczególnie więc ją dotyczy, a lekkomyślne postępowanie Radosława sprawiło, że publicznie go skrytykowała.
Panie Radosław Majdan, proszę docenić to, że jest Pan sprawny. Może się pan przejść kilkaset metrów, zamiast parkowań na tym miejscu. Ewentualne tłumaczenie, że to "na chwilę" nie miałoby nawet znaczenia. Osoba z niepełnosprawnością też mogłaby tego miejsca "na chwilę" potrzebować. Samochody do przewożenia osób na wózkach zazwyczaj mają z tyłu lub boku specjalne platformy, dlatego nie ma szansy zaparkowania na zwykłym miejscu - napisała na Instagramie.
Anna Lewandowska krytykuje parkowanie na kopercie
Anna postanowiła rozwinąć temat w rozmowie z Pudelkiem. Nasza reporterka Simona Stolicka miała okazję porozmawiać z Lewandowską na wiosennej prezentacji ramówki TVP. Tam dziennikarka ponownie zwróciła się do Majdana, przyznając, że prywatnie go uwielbia, ale warto czasem pomyśleć o innych.
Nie chcę tutaj hejtować Radka, bo go bardzo lubię, cenię, jest super facetem. Może gdzieś nie przemyślał tego, spieszył się. Ja wytłumaczyłam, że nawet jeśli się spieszył, to te osoby z niepełnosprawnościami też mogły się spieszyć. Chodziło mi o to, żebyśmy byli lepsi, dla innego człowieka, żeby przemyśleć to, że jeśli zajmujemy takie miejsce z kopertą, ograniczamy mobilność osób z niepełnosprawnościami - powiedziała nam.
Dalej w rozmowie przyznała, że ona kiedyś również miała nieprzyjemną sytuację związaną z zajętym miejscem dla osób niepełnosprawnych. Dziś przyznaje, że nie byłaby w stanie logistycznie poradzić sobie z przeprawą z synkiem.
Miałam taką sytuację, ale na szczęście tylko raz. Ja jestem osobą zdrową. Mój synek był wtedy dużo mniejszy, więc mogłam go wyciągnąć, przenieść go w inne miejsce. Teraz, gdyby mnie taka sytuacja spotkała, ja bym sobie nie poradziła. Mamy dużo większy samochód, który ma specjalną platformę, dzięki której mój syn może wjeżdżać i wyjeżdżać bezpiecznie z tego samochodu, a na zwykłym miejscu parkingowym jest to absolutnie niemożliwe - zaznaczyła.
Na koniec jeszcze raz nawiązała do występu Majdana.
W ogóle nie chodzi o żadne przeprosiny, chodzi o to, żeby drugi raz tego błędu nie popełnił - zakończyła.
Anna opowiedziała również, jak radzi sobie z wychowaniem synów. Całą rozmowę znajdziecie poniżej.
