Anna Lewandowska z godnym podziwu zapałem wzięła się za podbijanie hiszpańskiego rynku fitness. Na profilu trenerki pojawiły się już pierwsze posty i nagrania po hiszpańsku, choć nadal często przewija się zaufany angielski. Właśnie pod jednym z takich wpisów z ostatniego piątku na profilu Anki doszło do średnio przyjemnej wymiany zdań z internautką.
Na koncie Lewej pojawiło się nagranie z dnia spędzonego na plaży z Klarą i Laurą. Energiczna mama łazi po piasku na czworakach z pociechami na plecach, przybija sobie z nimi piątki podczas robienia pompek i ściga się wzdłuż morskiego brzegu. Perfekcyjny obrazek został niestety zmącony przez kryjący się w obcojęzycznym opisie błąd gramatyczny.
This is how being an active mom looks like (ang. Tak wygląda bycie aktywną mamą) - czytamy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z niewiadomych powodów widok roześmianej Lewej z dziećmi do żywego zabolał jedną z internautek. Kobieta zaatakowała trenerkę, szydząc z faktu, że cały czas musi być nagrywana. Ance oberwało też się za to, że wiedzie wygodne życie.
Serio ciągniesz wszędzie osoby, które Cię nagrywają? Bosz… Wszystko, żeby tylko pokazać. I nie, tak nie wygląda "aktywna" mama, tylko taka, która właściwie nic innego nie ma do roboty, bo wszystko inne za nią robią.
Normalnie na tego typu wykwity nie zwrócilibyśmy większej uwagi. Tym razem jednak Ania niespodziewanie odpowiedziała. Sądząc po tonie i literówce w komentarzu, wnioskować możemy, że za klawiaturą telefonu znalazła się sama gwiazda, nie zaś wyuczona menadżerka od social mediów.
Lewciu, no patrz, a pomyśleć, że taki to reżyser akcji jesteś - czytamy.
Co autorka miała na myśli? Trudno powiedzieć. Być może autorem nagrania był Robert, którego Ania najwyraźniej nazywa pieszczotliwie "Lewciu". Sama słodycz?