Ostatnio w mediach głośno zrobiło się o dramacie Natalii Maliszewskiej na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. 26-latka była typowana na faworytkę do złotego medalu w łyżwiarstwie szybkim na 500 m. Tuż po przylocie do Chin u Polki stwierdzono zakażenie koronawirusem i jej udział w zawodach stanął pod znakiem zapytania. Kolejne wyniki testów Maliszewskiej na COVID-19 były na przemian pozytywne i negatywne. Kilka godzin przed kwalifikacjami pojawił się promyk nadziei - badanie na obecność choroby dało wynik negatywny.
Łyżwiarka przygotowywała się już nawet do startu w short-tracku na lodowisku, ale niestety zaledwie kilka godzin przed rozpoczęciem kwalifikacji otrzymała informację, że badania po raz kolejny potwierdziły zakażenie koronawirusem.
Dramat Natalii Maliszewskiej odbił się szerokim echem w rodzimych mediach, a polscy kibice otwarcie ubolewają nad losem jednej z polskich nadziei tegorocznych Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Wsparcie polskiej łyżwiarce postanowiła również okazać Anna Lewandowska. W niedzielę celebrytka udostępniła na InstaStories obszerny komentarz Maliszewskiej dotyczący odmowy jej startu w sobotnich eliminacjach. Lewa nie ukrywała, że bardzo współczuje Natalii.
Zobacz również: Sfrustrowana Anna Lewandowska żali się na trudności podczas diety: "WKURZASZ SIĘ, kiedy mąż z dzieciakami objadają się pizzą"
Serce pęka!!!!! Natalia wczoraj miała startować na Igrzyskach... Faworytka do medalu... @natmaliszewska trzymaj się! - napisała Ann.
W niedzielę Natalia Maliszewska po raz pierwszy zabrała głos w sprawie wydarzeń minionych dni. Polska olimpijka opublikowała w nocy na InstaStories obszerny wpis, w którym przyznała, że dotychczasowy pobyt w Pekinie upłynął jej pod znakiem ciągłej niepewności. Wszystko z powodu kolejnych wyników testów na COVID-19.
Jest mi tak cholernie ciężko się odezwać i cokolwiek powiedzieć. Dać znać, że żyję, choć uważam, że coś we mnie wczoraj umarło. Od ponad tygodnia żyję w strachu... A te wahania nastrojów, płacz, który pozbawia mnie tchu, sprawiają, że nie tylko ludzie wokół mnie się o mnie martwią. Ale ja sama. Wiem, że dużo osób nie rozumie tej sytuacji. Testy pozytywne, negatywne, testy bliskie wyjścia z izolacji, nagle testy pozytywne z wynikami, które kwalifikują mnie do leżenia w szpitalu pod respiratorem. Później znowu dobre wyniki i szansa na warunkowe zwolnienie. Później totalna klapa. Brak możliwości... Nadzieja umarła. Ostatecznie w dzień startu o 3 w nocy ludzie wyciągają mnie z izolatki - czytamy we wpisie Natalii.
Maliszewska nie ukrywała, że noc przed kwalifikacjami w short tracku wiązała się dla niej z ogromnym stresem. Choć następnego dnia łyżwiarka ujrzała światełko w tunelu, jej szczęście nie potrwało jednak długo.
Ta noc to był horror. Spałam w ubraniu, bo bałam się, że ktoś za chwilę zabierze mnie znowu do izolatki. Przez zasłony wyglądałam tylko trochę. Jednym okiem, bo bałam się, że ktoś mnie zobaczy. Później wielka nadzieja. Pakuję się na lodowisko, startuję! Rozpakowuję ubrania, rozwieszam strój... I nagle wiadomość, że oni się jednak pomylili! Że jednak nie powinni wypuszczać mnie z izolatki! Że jednak jestem zagrożeniem! Że nie mogę wystartować. Muszę wracać jak najszybciej do wioski... - relacjonowała.
Polka wciąż ma szanse wystartować w środowych zawodach na 1000 m. W swoim wpisie Natalia otwarcie przyznała jednak, że przez ostatnie wydarzenia straciła już resztki nadziei.
Ja też tego nie rozumiem. W nic już nie wierzę. W żadne testy. W żadne Igrzyska. Jest to dla mnie jeden wielki ŻART. Mam nadzieję, że ten, kto tym steruje, nieźle się przy tym bawi... Mój mózg i moje serce więcej już nie zniesie. A Wam dziękuję. Do usłyszenia niedługo - zakończyła.
Zobaczcie wpis Natalii Maliszewskiej i komentarz Anny Lewandowskiej.
W Pudelek Podcast przyjrzymy się teoriom spiskowym o polskich celebrytach krążących w internecie