Śmierć 30-letniej Izabeli w szpitalu w Pszczynie wstrząsnęła opinią publiczną. Kobieta była w 22. tygodniu ciąży, gdy zgłosiła się do szpitala. Lekarze nie dokonali aborcji, choć ciąża zagrażała życiu pacjentki. Dobę przed śmiercią Izabela napisała SMS-a do swojej matki.
Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć.
Zobacz też: Martyna Wojciechowska wyznaje: "BOJĘ SIĘ o przyszłość MOJEJ CÓRKI, kiedy zdecyduje się na założenie rodziny"
Dramatyczna śmierć pani Izabeli jest pokłosiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, który 22 października 2020 roku zaostrzył przepisy aborcyjne. Głośną sprawę skomentowało już wiele osób publicznych. Poruszona tragedią jest również Anna Lewandowska, która w rozmowie z Gazetą.pl opisała, co czuje, gdy czyta o sprawie pani Izabeli.
Złość. Niemoc. Frustrację. Ból. Naprawdę nie mogę tego zrozumieć, jak w XXI wieku może dochodzić do takiej sytuacji, w której lekarze stoją przed wyborem: życie kobiety albo prokuratura - powiedziała.
Gwiazda wytłumaczyła też, dlaczego dołączyła do akcji #anijednejwiecej, zamieszczając grafikę z hasztagiem na Instagramie.
Dla mnie to wyraz jedności ludzi, którzy szanują to, że każdy powinien mieć prawo wyboru w kwestiach swojego zdrowia i życia. Nikt nie powinien zmuszać kobiety do heroizmu. Jestem osobą wierzącą, w sytuacji "próby" zapewne nie poddałabym się aborcji - ale jeśli od tego zależałoby moje życie i przyszłość moich córek? Nie wiem. Wiem na pewno, że nikt nigdy nie powinien nikomu narzucać – ani jednej, ani drugiej decyzji - stwierdziła.
Lewandowska dała również jasno do zrozumienia, że jest przerażona skutkami wprowadzenia tzw. ustawy aborcyjnej:
Powiedziałabym: rozumiem Was. Też bym się bała. Mówię "bym", bo mieszkam na co dzień w Monachium. Ale pamiętajcie, że w Polsce mam rodzinę, przyjaciółki. Niedawno żona mojego brata urodziła. Naprawdę rozumiem ten strach i uważam, że jest w pełni uzasadniony, bo ciągle nie mogę uwierzyć w to, że pani Izabela z Pszczyny zmarła w taki sposób. Jeśli okaże się faktycznie, że lekarze nie podjęli odpowiednich działań ze względu na strach przed konsekwencjami prawnymi, to jest to po prostu przerażające. Prawo, które popycha ludzi do nieudzielenia komuś pomocy, jest niegodne i niezgodne ani z zasadami moralnymi, ani z wiarą. To po prostu nieludzkie - dodała w rozmowie z Gazetą.pl.
Ważny głos w sprawie?