Anna Lewandowska do perfekcji opanowała sztukę multitaskingu, dzielnie sprawując pieczę nad kilkoma projektami na raz. W nawale obowiązków celebrytka znajduje jeszcze czas na opiekę nad dwiema córkami, które są jej oczkiem w głowie. Aby sprawić przyjemność pociechom Lewa zdążyła już udekorować monachijskie gniazdko świątecznymi ozdobami, czym zresztą nie omieszkała pochwalić się w sieci.
Kreowanie perfekcyjnego wizerunku w mediach społecznościowych jest w końcu dla Ani sprawą nadrzędną. Ostatnio trenerka fitness sama przyznała, że "kiedy widzi aparat, brzuch wciąga się automatycznie, a na twarzy pojawia się doskonale wypracowana mina".
Jak łatwo się domyślić, smukła sylwetka małżonki Roberta Lewandowskiego jest efektem wielu wyrzeczeń. W poniedziałek matka dwójki dzieci postanowiła ujawnić kulisy detoksu, któremu poddawała się przez ostatnie trzy tygodnie. Celebrytka nie tylko katowała się morderczymi treningami na siłowni, ale też wycofała ze swojego jadłospisu całą masę produktów, ograniczając się głównie do picia zdrowych soków.
Wyeliminowałam białko zwierzęce przez 3 tygodnie, kawę, alkohol, cukier, smażone potrawy, sosy, nabiały, zmniejszyłam ilość jajek - wymienia Ania.
Samozwańcza ambasadorka samoakceptacji postanowiła też pokazać, jak prezentował się jej brzuch na początku detoksu.
W pierwszym tygodniu oczyszczania, brzuch miałam jak balon normalnie - napisała pod zdjęciem Lewa.
Anna już od jakiegoś czasu stara się przekonać swoje "wyznawczynie", że sama jest tylko człowiekiem i wcale nie jest taka perfekcyjna, jak mogłoby się wydawać. Zyskała trochę w Waszych oczach?
Dlaczego nie piszemy o Dodzie?