Anna Lewandowska ostatnie dni spędziła w luksusowym hotelu na Malediwach. Trenerka zafundowała sobie rajskie wakacje w towarzystwie córek, których nie zapomniała starannie zrelacjonować w sieci. Urlop Lewa spędziła raczej aktywnie - zamiast leżenia plackiem na plaży wybrała lekcje tenisa czy szlifowanie umiejętności robienia zdjęć smartfonem. Nie zapomniała także o codziennych treningach.
Niestety wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. W poniedziałek Anna Lewandowska ogłosiła na Instagramie, że już wkrótce pożegna rajskie plaże na Malediwach i ruszy w drogę powrotną do Monachium. Przy okazji celebrytka zapowiedziała, że jej mąż powinien przygotować się na nieco wcześniejszą pobudkę.
Zgodnie z zapowiedzią, we wtorek Lewa podzieliła się z obserwatorami ujęciem "ostatniego wschodu słońca" na plaży. Wkrótce zaprezentowała natomiast zdjęcie Klary żegnającej Malediwy z okna samolotu. Ania otwarcie przyznała, że jej córki świetnie poradziły sobie z trwającą kilkanaście godzin podróżą. Jak jednak zdradziła, nie obyło się bez drobnych nieporozumień między siostrami...
Dziewczynki dzielnie dały radę podczas lotu, 17 godzin w podróży. Oczywiście nie obyło się bez małych sprzeczek - wyznała Ann.
Lewandowska opowiedziała także fanom szaloną historię, która przydarzyła jej się tuż przed wylotem z Malediwów. Na lotnisku trenerka dowiedziała się bowiem o dość sporym przekroczeniu dopuszczalnej wagi bagażu.
Zobacz również: Anna Lewandowska nawet na wakacjach podnosi kwalifikacje. Tym razem z ustawień aparatu: "Myślałam, że mam zepsuty telefon"
Nie obyło się bez małych przygód... Miałam spakowaną jedną walizkę na nas trzy (bo wygodniej). Okazało się przy odprawie, że mam 14 kg nadbagażu!!! (Maksymalna waga jednego bagażu to 32 kg i w sumie dwie walizki na osobę)... Dość dziwne, bo przecież przyleciałam z takim samym bagażem - żaliła się Ann.
Jako że Lewandowska miała coraz mniej czasu do odlotu, postanowiła pozbyć się nadmiaru bagażu. Gdy otworzyła walizkę, spotkała ją jednak mała niespodzianka. Otóż jej bagaż nagle podzielił się na pół, na co personel lotniska zareagował z wyjątkowym rozbawieniem.
Pan powiedział, że muszę coś zrobić z 14 kilogramami... Zważywszy, że byłyśmy prawie spóźnione na samolot... Zaczęłam otwierać walizkę, która ku mojemu zdziwieniu przedzieliła się na dwie części (zapomniałam o tym, że sportowe walizki mają dodatkowy suwak). Panowie przy odprawie pękali ze śmiechu... A ja mogę powiedzieć jedno, walizka sportowa (...) the best - zapewniła.
Ostatecznie szalona przygoda Lewandowskiej miała szczęśliwy finał. Trenerka magicznie zamieniła walizkę z nadbagażem na dwie mniejsze i spokojnie wsiadła na pokład samolotu. Niestety okazuje się, że w domu nie było jej dane odsapnąć po długiej podróży. Żona Roberta Lewandowskiego po powrocie podzieliła się z fanami nagraniem, na którym widzimy, że Klara i Laura bladym świtem postanowiły zafundować rodzicom fortepianowy koncert...
Powrót do rzeczywistości... 5:00 rano - napisała pod wideo.
Zobaczcie, jak wyglądał powrót Anny Lewandowskiej do Monachium.
Jakie DM-y dostajemy od celebrytów?