Na całym świecie można zauważyć, że ludzie z odpowiednią liczbą zer na koncie zaczynają traktować imponujące przychody niczym zezwolenie do pouczania reszty społeczeństwa na temat tego, jakie kroki powinno się podjąć, aby "wygrać w życie". Nie inaczej sprawa się ma na naszej polskiej ziemi, gdzie szczęściarzy, którym udało się wygrać los na loterii w szalonych latach 90., traktowano niemalże jak półbogów. Trudno więc się dziwić, że młode pokolenie zamożnych Polaków również odziedziczyło tendencje "coachingowe".
Świetnym tego przykładem może być Anna Lewandowska, która na pouczaniu spragnionych perfekcyjnej figury kobiet zbudowała niezwykle dochodowy biznes. Jest to zapewne znakiem naszych czasów, że trenerzy personalni zaczynają bawić się w domorosłych psychologów, ale Ani wychodzi to zdecydowanie najlepiej, dlatego też się jej czepiamy (sorry Ania).
Jak wszyscy dobrze wiemy, żona naszego strzelca wyborowego spodziewa się obecnie dziecka, dlatego też jej sześciopak nie jest już najpewniej aż tak uwydatniony, jak zdążyła nas do tego przyzwyczaić. Ania postanowiła więc oswoić swoje fanki z myślą pożegnania na jakiś czas nieziemskiej rzeźby swej ukochanej fitness guru w kolejnym poście na Instagramie, w którym dietetyczne porady przeplecione zostały życiowymi mantrami.
"Tak było" - pisze zapatrzona w swój kaloryfer Ania. - "Czy wrócę do takiego stanu? Nieważne! Teraz nie ma to najmniejszego znaczenia. Dziś moje ciało ma inne zadanie. Teraz ten umięśniony brzuch jest domkiem dla nowego życia... i to jest najważniejsze".
Postępując wbrew panującej przez ostatnie lata mody na powrót do formy 5 minut po opuszczeniu porodówki, Ania zaapelowała do świeżo upieczonych mam, aby wsłuchały się w to, co podpowiada im ich ciało.
"Pewnie wszystkie zadajemy sobie to pytanie: "Czy uda mi się wrócić do sylwetki sprzed ciąży"? To normalne. Jest tylko jedna droga, żeby tak się zadziało. Róbmy to, co podpowiada nam nasze ciało. Jemy "dla dwojga” nie "za dwoje", odpoczywamy, trenujemy (jeśli nie ma przeciwwskazań) albo duuużo spacerujemy" - czytamy.
Naturalnie, Ania musiała skorzystać z okazji, aby przemycić swe autorskie plany treningowe, chociaż zapewniła przy tym, że "ciało to nie wszystko".
"Statystycznie wiele kobiet boryka się z powrotem do wagi sprzed ciąży. Nie martwmy się, wszystko w swoim czasie. Przypomnę tylko, że w mojej app znajdziecie Healthy Mom, treningi, które można robić już po upływie 6 tygodni od porodu naturalnego (cięcie cesarskie - 12 tygodni). Trzymam za Was kciuki (za siebie też). I pamiętajmy, że ciało to nie wszystko".