Anna Lewandowska bez wątpienia należy do grona najpopularniejszych polskich celebrytek. Trenerka od kilku lat z powodzeniem spełnia się jako właścicielka m.in. bloga czy firmy ze zdrowymi przekąskami, a od niedawno wkroczyła też na rynek kosmetyczny. Lewa aktywnie działa także w mediach społecznościowych, gdzie chętnie dzieli się z fanami nie tylko szczegółami swojego życia prywatnego, lecz również praktycznymi poradami.
Jakiś czas temu na Facebooku doszło do awarii, w wyniku której na fanpage'ach prowadzonych przez gwiazdy, pojawiła się informacja o faktycznych autorach zamieszczanych tam postów. Szybko wyszło na jaw, że wielu celebrytów korzysta z pomocy speców od PR, którzy starannie czuwają nad publikowanymi przez nich treściami. Nic więc dziwnego, że internauci szybko stali się podejrzliwi względem najpopularniejszych w mediach społecznościowych celebrytów.
Zobacz: Ewa Chodakowska przeprasza fanki na Instagramie: "Byłam sfrustrowana, bo byłam nazywana kłamczuchą"
Okazuje się, że fala podejrzeń spadła również na Annę Lewandowską. Pod ostatnim postem trenerki jedna z fanek postanowiła więc wprost zapytać ją, kto jest odpowiedzialny za jej działalność w sieci.
"Pani Anno. Czy odniesie się Pani do zarzutów odnośnie zatrudnionych przez Panią osób, które prowadzą Pani social media!? Milczenie na ten temat to jakby potwierdzenie tych zarzutów! Dzisiaj w pracy koleżanki dyskutowały na ten temat i czują się bardzo oszukane przez Panią! M.in WP pisało, że to nie Pani prowadzi swoje social media, a Pani milczy na ten temat! Całą rzesza Pani fanek chciałaby znać prawdę, więc może Pani w końcu zabierze głos w sprawie tych kontrowersji?!" - zaapelowała do gwiazdy ciekawska internautka.
Na odpowiedź Lewej nie trzeba było długo czekać. Ania pospiesznie zapewniła wszystkich zaniepokojonych wielbicieli, że wyłącznie ona ma dostęp do swoich internetowych profili.
"Oficjalnie odpowiadam, że ja prowadzę moje social media. Proszę nie ulegać manipulacjom. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie żyją tylko losem Instagrama. Ściskam" - odpowiedziała fance Lewandowska.
Okazało się, że odpowiedź Anny całkowicie uspokoiła jej wielbicielkę. Użytkowniczka przyznała, że ulgę odczuje również grono jej koleżanek, które były żywo zainteresowane całą sprawą.
"Dziękuję bardzo Pani za odpowiedź, ja nie ulegam, dlatego pytam u źródła! Już pokazuje koleżankom Pani odpowiedź, bo to dzisiaj główny temat rozmów w pracy! Pozdrawiam" - oznajmiła zadowolona wielbicielka Lewej
"Proszę ucałować koleżanki. I jak coś, szkoda czasu na głupoty Lepiej zrobić np. treningi, np. mocne poślady" - zaleciła Ania.
Uspokoiły was zapewnienia Lewandowskiej?
Zobacz również: Anna Lewandowska odpowiada na DRWINY z gęsiego tłuszczu: "Niech każdy robi to, co chce! MOJEMU DZIECKU POMOGŁO"