Na początku sierpnia Anna Lewandowska niespodziewanie "zniknęła" z mediów społecznościowych. Dwutygodniowa przerwa w aktywności na platformach społecznościowych wywołała nie lada zamieszanie wśród internautów. Niektórzy fani byli zaniepokojeni losem trenerki. Z czasem okazało się, że żona Roberta wyruszyła na wyprawę, podczas której odcięła się od wirtualnego świata.
Anna wyruszyła ze znajomymi w podróż po Dominikanie. Panie chciały zobaczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie.
Mój znajomy, który organizował już wiele takich wyjazdów, pomógł nam w zaplanowaniu wszystkiego. Chodziło o to, aby zobaczyć jak najwięcej w tak krótkim czasie. Przed wyjazdem zrobiliśmy listę miejsc, na których zależało nam, aby je zobaczyć i pod to stworzyłyśmy wstępny plan. Oczywiście na miejscu również spontanicznie uległ on zmianie - napisała na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Lewandowska zdradziła szczegóły podróży po Dominikanie. Spała w namiocie
Lewandowska i Dec co jakiś czas zamieniały noclegownię. Było to jednak zamierzone i dobrze przemyślane...
Co 2-3 dni zmienialiśmy miejsce noclegu, aby zwiedzić jak najwięcej. Miejsca do spania też wybieraliśmy bardzo różnie i zdarzało się, że z dnia na dzień. Nie chodziło o cel podróży do konkretnego miejsca, a o samą podróż. Zatrzymywaliśmy się w wielu miejscach, nawet po drodze - dodała.
Okazuje się, że Anna nie zwiedzała Dominikany tylko z przyjaciółką. Dołączyła do nich lokalna ekipa.
Byliśmy z grupą przyjaciół. Tu akurat byliśmy ze znajomymi z Dominikany, którzy zabrali nas ze sobą. Ale raczej nie spotkacie tu turystów. Właśnie takie miejsca chcieliśmy zobaczyć najbardziej - napisała.
Ania i Ola spędziły nawet jedną noc w namiocie i choć padał deszcz, to wschód słońca wynagrodził im wszystko.
Obudzić się na szczycie góry po nocy w namiocie o 5:30 i obserwować wschód słońca... Coś pięknego. Takich momentów było więcej. Przyznam wam, że zdarzyło mi się kilka takich "magic" momentów, w których nawet się wzruszyłam - relacjonowała.
Przed podróżą trenerka spakowała wszystkie niezbędne rzeczy do dużego plecaka turystycznego. Jak się okazało, Lewandowska zabrała za dużo przedmiotów, czego później żałowała.
Sama byłam ciekawa, czy uda mi się to zrobić [spakować wszystko do plecaka - przyp. red.]. Wydawało mi się, że będzie to trudne, ale na tyle długiego dnia - jeden plecak - aż 70 l, więc całkiem pojemny. Po powrocie stwierdzam, że zabrałam nawet za dużo rzeczy. Większości z nich nie użyłam. Nie zwracałyśmy uwagi na to, jak jesteśmy ubrane, nie malowałyśmy się - podsumowała.