Zdaje się, że na naszych oczach Blanka Lipińska właśnie pisze historię polskiego kina. Choć jej radosna twórczość niewątpliwie nie przysporzyła jej zbyt wielu zwolenników wśród wymagających krytyków, to i tak porno-trylogia 365 Dni okazała się ogromnym sukcesem komercyjnym. Sukcesem na tyle znaczącym, że premierę ostatniej części sagi Netflix postanowił urządzić na Manhattanie w Nowym Jorku.
Na czwartkowym wydarzeniu nie mogło rzecz jasna zabraknąć odtwórczyni roli Laury Biel - Anny-Marii Siekluckiej. Wygląda na to, że jej postać wstała z martwych po tym, jak zastrzeliła ją ostatnio Natasza Urbańska i teraz gotowa jest raz jeszcze podbić serca mało wybrednych widzów na całym świecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na swój wielki wieczór Sieklucka wybrała interesujący projekt gruzińskiego projektanta działającego w Wielkiej Brytanii - Davida Komy. Zabudowana kreacja z wyraźnie podkreślonymi ramionami przewidziała specjalne okienko na dekolt i żebra właścicielki. Zarówno wycięcie na topie, jak i spódniczka ozdobione zostały dziesiątkami kryształowych lusterek, które pięknie odbijały światła reflektorów. Do kompletu Sieklucka dobrała delikatne sandałki na obcasie, włosy zaś zaczesała do tyłu.
Co ciekawe, tym razem Anna-Maria nie została "przyłapana" na czułościach z Michele Morrone, które towarzyszyły premierze poprzedniej części. Wygląda na to, że tym razem produkcja postanowiła odpuścić już sobie cały ten teatrzyk, skoro pudelkowy ekspert od mowy ciała i tak przejrzał ich małą grę.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: Ekspert od MOWY CIAŁA analizuje czułości Anny-Marii Siekluckiej i Michele Morrone. NAPRAWDĘ są zakochani?
Zobaczcie, jak Sieklucka rozdawała autografy w Nowym Jorku. Uda jej się zrobić karierę w USA?