Od czwartku media showbiznesowe żyją dramatem Anny Muchy, która wybrała się na ekskluzywną kolację do najdroższej restauracji w Polsce tylko po to, aby zapłacić 700 złotych i rozczarować się miałkim smakiem dań i "bardzo średnimi ostrygami". Swoje żale celebrytka wylała rzecz jasna na InstaStories. Jeśli wierzyć natomiast właścicielce restauracji, aktorka nie zgłaszała żadnych problemów obsłudze. Co więcej, pytana, czy wszystko jest w porządku, odpowiadała ponoć, że dania jej smakują. Na koniec posiłku poprosiła jeszcze o fakturę.
Dzieląc się nieprzychylną recenzją lokalu w sieci, Anna Mucha nie spodziewała się najpewniej, że wywoła wśród internautów aż takie poruszenie. Tymczasem na jej instagramowym profilu kolejny już dzień temat niesatysfakcjonującej kolacji wałkowany jest w sekcji komentarzy. Po opublikowaniu oświadczenia właścicielki wcześniej wspomnianej restauracji fani jeszcze bardziej rozczarowali się postawą Ani.
Dobra rada: jeśli ma się zastrzeżenia co do jakości jedzenia w restauracji, to się to zgłasza bezpośrednio do managera czy szefa kuchni, gdy jest się w tej restauracji. Takie żałosne wywody po jakimś czasie w mediach społecznościowych są na bardzo niskim poziomie i pokazują tylko, że nie masz klasy i nie wiesz, jak się powinno zachować podczas wizyty w restauracji. Nieważne, czy się płaci 50 złotych, czy 700. Twoje zachowanie to taka "typowa Karen" - napisała wyraźnie rozjuszona instagramowiczka.
Przyrównanie do amerykańskiego odpowiednika "Grażyny" ewidentnie nie spodobało się Musze.
Kolejna osoba, która z nami tam siedziała, była, miód i wino piła - czytamy w odpowiedzi na profilu celebrytki.
Przypomnijmy: Dramat Anny Muchy. Zjadła obiad za 700 złotych, ale jej nie smakował. "Ostrygi były BARDZO ŚREDNIE!"
Co ciekawe, serwis Plotek cytuje dłuższą wersję komentarza Muchy, niż ta, która jeszcze chwilę temu "wisiała" na Instagramie. Istnieje więc spore prawdopodobieństwo, że po namyśle aktorka postanowiła wycofać się z własnych słów. Oto one:
Czy ty naprawdę myślisz, że nie zgłaszałam uwag na miejscu? Że "zabrakło mi odwagi"? Nie będę tego więcej komentować, bo to... niesmaczne - podaje za Muchą portal.
Chwilę po tym, jak zrobiliśmy zrzuty ekranu z Instagrama aktorki (screeny poniżej), dodawanie komentarzy zostało całkowicie zablokowane, a wcześniejsze wpisy usunięte.
Myślicie, że Ania przypomniała sobie, że jednak nie zgłaszała żadnych problemów kelnerom i dlatego skasowała swoje wypowiedzi?