Anna Mucha nigdy nie ukrywała, że uwielbia, gdy uwaga mediów jest skupiona właśnie na niej. Aktorka regularnie dostarcza tabloidom powody do pisania na swój temat, w czym niewątpliwie pomagają kolejne aferki. Trzeba przyznać, że na przestrzeni lat celebrytce udało się "dorobić" kilku naprawdę spektakularnych dram...
Oprócz tego Ania przepada za publikowaniem prowokacyjnych treści, przez co jej posty nierzadko budzą spore emocje wśród użytkowników social mediów. W końcu internetowe pyskówki to dla Muchy chleb powszedni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kiedy coś jej nie pasuje, Mucha nie potrafi utrzymać języka za zębami. Tak było również we wtorek podczas "niewinnej" przejażdżki samochodem. Tym, co wytrąciło aktorkę z równowagi, była jadąca obok kierowczyni, która przez swoją nieodpowiedzialność naraziła na niebezpieczeństwo własne dziecko. 42-latka była tak poruszona, że musiała chwycić za telefon i podzielić się swoim rozżaleniem z obserwującymi.
Dzień dobry kochani - zaczęła. Na światłach doszłam do wniosku, że jestem... przyszło mi do głowy brzydkie słowo na p. Jestem nienormalna, bo jedzie obok mnie pani w dobrym samochodzie z synem z tyłu, syn nie ma fotelika, na oko ma jakieś metr trzydzieści. Mam ochotę ją zaczepić i wysłać ją do Ośmiu Gwiazdek - tak się nazywa sklep, żeby nie było - i powiedzieć jej, żeby odebrała fotelik.
Wyraźnie rozemocjonowana celebrytka oceniła, że dostrzeżona na światłach kobieta musiała mieć fundusze na kupno siedziska, ponieważ miała luksusowe auto.
Pani jedzie w dobrym samochodzie, naprawdę stać ją na fotelik dla dziecka, bezpieczny na wypadek bocznych uderzeń, ale ja jestem nienormalna, bo patrzę na światłach i zaglądam ludziom. Przepraszam, bardzo was przepraszam - dodała.
Myślicie, że jej apel dotrze do nierozważnej matki, którą Mucha spotkała na światłach?