Na przestrzeni ostatnich paru dni mieliśmy przyjemność obserwować narodziny i rozwój dość niespodziewanego medialnego konfliktu, który zrodził się między Anną Muchą i Julią Wieniawą. Podczas wizyty na kanapie u Kuby Wojewódzkiego Mucha zaczęła zarzucać Wieniawie, że ta nie ma pojęcia, jak wyglądają realia pracy w show biznesie, skoro najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy, jak "ku*ewsko nie w porządku" różnią się wynagrodzenia kobiet i mężczyzn. Wieniawa zareagowała prawie natychmiast, równie elegancko stwierdzając w rozmowie z Wirtualną Polską, że pomówienia autorstwa Muchy to "absurd ku*wa", oraz że czegoś takiego nigdy nie powiedziała.
Przypomnijmy: Anna Mucha KARCI Julię Wieniawę za jej wywody o zarobkach: "Jeszcze daleką drogę musi przejść"
Naturalna kolej rzeczy nakazuje, żeby po wypowiedzi Wieniawy nastąpiła kolejna odpowiedź ze strony Muchy. Ta przyszła pod postacią wywiadu dla Jastrząb Post. Za ciekawy uznać można fakt, że teraz to Mucha przekonuje, że jej słowa zostały opacznie zrozumiane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie chodzi o Julię Wieniawę i o cenę, jaką my płacimy za popularność. Są pewne rzeczy, na które się same świadomie decydujemy i tutaj postawmy kropkę, zakończmy temat
Niewinna przepychanka między paniami została rzecz jasna zainspirowana realnym problemem, z którym nierzadko muszą mierzyć się kobiety w branżach artystycznych. Tego tematu Mucha nie zamierza jeszcze kończyć.
Tak samo, jak sprawa dotyczy aktorów, aktorek i wielu innych zawodów, które kobiety wykonują. Uważam, że w świecie show-biznesu jest wiele zmiennych. Rozumiem, skąd wynikają te różnice w wynagrodzeniach. Średnio statystycznie biorąc na jednego przystojnego mężczyznę, np. na jednego Mikołaja Roznerskiego przypada 5 czy 10 kobiet, które są piękne i równie zdolne, i interesujące.
Konflikt można już uznać za zażegnany?