We wtorkowy wieczór Anna Mucha postanowiła podzielić się z internautami sentymentalnymi refleksjami dotyczącymi jednego z hoteli. Aktorka opublikowała na Instagramie obszerny wpis, za pośrednictwem którego wspomniała o swoich licznych historiach przeżytych właśnie w budynku na Krakowskich Przedmieściach.
Nie zabrakło nawiązań do autorskiego koktajlu, ciążowej sesji czy spotkań towarzyskich. Do owej publikacji Anna dołączyła archiwalne zdjęcie z hotelu, na którym pozowała w srebrnej sukni z dekoltem do pępka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Mucha wspomina przygody w hotelu. Zaliczyła małą wpadkę
Moje motto brzmi – więcej dobrej zabawy. To nie moje – to Jack Nicholson. Ale pasuje do tego wnętrza, do moich wspomnień związanych z tym hotelem i tą konkretnie Salą Kolumnową w Hotelu Bristol. To tu wymyślałam swojego autorskiego drinka, tu miałam przepiękną sesję ciążową i kilka innych, tu jadłam najlepsze w życiu Magdalenki i tu spotykałam wspaniałych ludzi, z których część jest moimi przyjaciółmi. I wreszcie tu odpoczywałam i celebrowałam. Zebrało mi się na wspomnienia – napisała na Instagramie.
Jak zapewne niektórzy zauważyli, we wspomnianym wpisie występuje pewna niezgodność. Otóż wspomniany hotel owszem słynie z wyrobów cukierniczych, ale noszą one nazwę Florentynki. Na szczęście zanim "czepialscy" internauci przystąpili do krytyki, Mucha zdążyła sama przyznać się do małej wpadki, pisząc w sekcji komentarzy sprostowanie.
Florentynki! Ale wtopa! Pomylić imiona tak cudownych kobiet! - wyjaśniła.
Petarda?