Anna Mucha, której kariera aktorska już dobrych kilka lat temu utknęła w martwym punkcie, coraz lepiej radzi sobie jako influencerka. Ostatnio zasłynęła ostatnio serią kulinarnych wpisów, świadczących o jej wyrafinowanym podniebieniu.
Pod koniec wakacji udało jej się zaangażować swoich obserwatorów w pomoc w kompletowaniu wyprawki szkolnej. Dzięki wskazówkom fanów celebrytce udało się przygotować pociechy, 9-letnią Stefanię i 7-letniego Teodora, do rozpoczęcia nowego roku szkolnego.
Zobacz: Anna Mucha rozczarowana ofertą sieciówek z ubraniami dla dzieci: ""Żiwenszi" byłoby jak znalazł!"
Przy okazji licznych relacji Muchy niektórzy internauci zaczęli dociekać, dlaczego nie pokazuje twarzy swoich latorośli. W odpowiedzi celebrytka udostępniła komentarz jednego z internautów.
Po co ten kamuflaż? Czy pani dzieci mają tak brzydkie twarze, że trzeba je zasłaniać - czytamy.
Kilka godzin później Mucha opublikowała post, w którym wyjaśniła, dlaczego nie chwali się fotkami swoich dzieci.
Na ile sposobów ktoś może zranić Dziecko?!? Jak bardzo ten kawałek czyjegoś brudnego świata może na zawsze zmienić Twoje Dziecko?!? To będzie prywatny i długi wpis - zaczęła swój emocjonalny wpis.
Dalej wytłumaczyła, dlaczego konsekwentnie chroni wizerunek swoich pociech.
Zrobię dla Niej (Nich) wszystko, ale nie pokazuję dzieci w necie, bo chcę chronić ich prywatność. Jest to nasza wspólna (!), świadoma decyzja. Czasem zazdroszczę innym widząc, jak chętnie chwalą się wspólnym czasem i tą największa miłością… Czasem sama bym chciała, ale ze względu na moją pracę i to, że czasem sama spotykam się hejtem, chcę im za wszelką cenę tego oszczędzić… Bo net bywa okrutny… - napisała
Nie uchronimy ich, choćbyśmy zrobili wszystko i nie wiem jak się starali, nie uchronimy ich przed głupotą, przed zawiścią, zazdrością, bezinteresownym hejtem. Nie uchronimy, nie zmienimy tego świata. Możemy tylko zrobić wiele (wszystko), żeby nasze Dzieci nie były nieszczęśliwe, sfrustrowane, czy agresywne… Żeby same nie były hejterami! - podsumowała.
Słuszna decyzja?