Anna Popek jest jedną z niewielu dziennikarek i dziennikarzy, którzy ostali się w TVP po "dobrej zmianie". Spora część pracowników została zwolniona lub odeszła z własnej woli ze stacji, która jest obecnie krytykowana bardziej niż kiedykolwiek.
Co chwilę pojawiają się kontrowersyjne incydenty, w które uwikłana jest TVP. Jako przykład ostatniej można podać przekazanie przez rząd 2 miliardów złotych na prowadzenie stacji, zamiast - zgodnie z inną propozycją - na oddziały onkologiczne w szpitalach. Szerokim echem odbił się też lincz na Kindze Rusin, której zabawna oscarowa wpadka została w materiale TVP podniesiona do rangi występku politycznego.
Pracownicy telewizji zdają się jednak nie zauważać niczego niepokojącego w tego typu działaniach. Do tego mało krytycznego grona zalicza się również Anna Popek, co na pewno nie przeszkadza jej w pięciu się po szczeblach kariery.
Zobacz też: Popek już nie chce być ulubienicą Kurskiego. "Przyklejono mi łatkę. Chcę, żeby się odkleiła!"
Nad Anią znowu zebrały się ciemne chmury, ponieważ zdecydowała się poprowadzić uroczyste podpisanie przez prezydenta ustawy o trzynastej emeryturze. Andrzej Duda spotkał się z seniorami w Żyrardowie i z wielką fetą przyznał im dodatkowe środki na utrzymanie. Całe widowisko transmitowane było przez TVP Info i spotkało się z dużą krytyką w mediach społecznościowych.
Przepraszam, cóż się wydarzyło w TVP?! Czy dobrze widziałem, że Anna Popek - "dziennikarka TVP" - prowadzi kampanijną imprezę prezydenta z podpisania trzynastej emerytury i jest to transmitowane w TV? - napisał na Twitterze dziennikarz Patryk Michalski.
Dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej nie skomentował sprawy, ale Popek postanowiła odpowiedzieć na zarzuty na swoim profilu.
Zajmuję się zawodowo dziennikarstwem oraz, co za tym idzie, prowadzę różnego rodzaju wydarzenia o charakterze komercyjnym, a także niekomercyjnym. Taki wybrałam zawód. Nie jestem politykiem. Dziś prowadziłam Międzypokoleniowy Dzień Aktywności dla odmiany - skwitowała prezenterka, czym jeszcze bardziej rozzłościła internautów.
Niektórzy zasugerowali jej nawet zmianę w opisie na Twitterze słowa "dziennikarka" na "konferansjerka".
"Nie każdy pracujący w szpitalu to lekarz. Jesteś pracownikiem mediów, nie dziennikarzem", "Pani Anno, z całą życzliwością - nie jest pani dziennikarką, tylko prezenterką", "Pani Popek, proszę z opisu usunąć "Dziennikarka, profesjonalistka". Ten opis jest wewnętrznie sprzeczny z wykonywanymi przez Panią obowiązkami służbowymi", "Myślałem, że prowadzenie imprez propagandowych to zajęcie dla osób o zawodzie wodzireja" - grzmieli internauci, a o komentarz pokusił się nawet znany kolega po fachu Anny...
To się nie nazywa dziennikarstwo na pewno - odpowiedział jej Tomasz Lis.
Myślicie, że zasłużyła na tak ostrą krytykę?