W związku z opublikowaniem uzasadnienia godzącego w wolność Polek wyroku Trybunału Konstytucyjnego od środy kobiety znów tłumnie wychodzą na ulicę, by manifestować swoje niezadowolenie. W protestach bierze udział także wiele znanych twarzy, a ci, którzy nie mają możliwości osobiście stawić się na Strajku Kobiet, udostępniają wpisy, w których jasno oznajmiają, że nie godzą się na konsekwentnie zaostrzane przez rządzących prawo aborcyjne.
W manifestacji wzięła udział także Anna Samusionek. Aktorka udała się pod gmach TK wraz z córką. Na instagramowym profilu opisała swoje przykre doświadczenia z mającymi z założenia pilnować porządku policjantami.
"MASECZKA MÓWI, ŻE NALEŻY PANI DO STRAJKU KOBIET"... - zaczyna pod nagraniem, na którym słyszymy, jak funkcjonariusz z bliżej nieokreślonej przyczyny przegania celebrytkę, która chce dołączyć do strajku.
Ze względu na wcześniejsze zobowiązania dotarłyśmy z córką pod budynek, w którym kiedyś obradował prawdziwy Trybunał Konstytucyjny, z lekkim poślizgiem. Liczyłyśmy, że tak jak wczoraj będzie można spokojnie pospacerować w ramach pokojowego protestu. Na miejscu okazało się, że szczelny kordon policji blokował już dojście. Co chwilę podchodzili do nas mundurowi, żądając oddalenia się w kierunku pl. Na Rozdrożu, podając jak zwykle dość kuriozalne powody, ale byli w miarę grzeczni. Szczerze mi ich szkoda... - relacjonuje czwartkowe manifestacje w stolicy 49-latka i kontynuuje:
Gdy weszłyśmy w boczną uliczkę, dopadł nas policjant (prawdopodobnie w wieku mojego najmłodszego brata, czyli mógłby być moim synem) i bez pardonu, w chamski sposób kazał nam się oddalić. Oczywiście nie podał swoich danych. Przeganiał nas dosłownie jak bezpańskie psy, podnosząc na nas głos, napierając ciałem. Przeszłyśmy na drugą stronę całkiem pustej uliczki, ale nas dogonił. Za chwilę otoczyło nas chyba z 5 lub 6 dryblasów w mundurach i wysłuchałam tej pyskówki na "wysokim poziomie" w stylu "wyganiam Panią, bo mogę" - pisze dalej oburzona Samusionek, dodając, że w pewnym momencie bała się zarówno o swoje bezpieczeństwo, jak i córki:
Naprawdę miałam wrażenie, że jeszcze chwila i dostanę w twarz... Film nie oddaje jego mowy ciała... Moja córka była popychana... Czułam, że mogą zrobić z nami wszystko... Byłyśmy same...
W dalszej części wpisu Anna zwróciła się bezpośrednio do Andrzeja Dudy, nawiązując do jednego z ostatnich wywiadów, w którym głowa państwa chwaliła polską policję za to, że jak dotąd... nikogo nie zabiła.
[...] Proszę zauważyć, że u nas nie ma przypadków, że ktoś zginął w czasie jakichkolwiek zamieszek - mówił niedawno na antenie TVN24 Duda.
Panie prezydencie, ma Pan rację, ten policjant zachował się bardzo "profesjonalnie", bo przecież nas nie zabił... - zauważa zniesmaczona celebrytka, by następnie wyrazić swoje uznanie dla liderki Strajku Kobiet.
Słowa uznania dla tych wszystkich, którzy wytrwali wczoraj do późnych godzin nocnych, narażając się na bezprawne restrykcje. Marto Lempart, jesteś wielka - pisze Ania i podsumowuje:
Nie ukrywam, że umierałabym ze strachu, widząc, jak pispolicja wynosi za ręce i nogi moje dziecko, ale jeszcze bardziej boję się tego, że moja córka w dramatycznej życiowej sytuacji nie będzie miała prawa wyboru, bo pan, który nawet nie ma dziecka, tak zdecydował.
Przykre?