Anna Seniuk to bez wątpienia jedna z najbardziej cenionych rodzimych aktorek. 80-letnię dziś gwiazdę od prawie sześciu dekad regularnie można podziwiać w kolejnych rolach, zarówno na ekranie, jak i na deskach polskich teatrów. Choć przed lata kariery Seniuk pojawiła się w niezliczonej liczbie produkcji filmowych i telewizyjnych, wielu widzów kojarzy ją przede wszystkim z postacią Magdy Karwowskiej, bohaterką kultowego "Czterdziestolatka". Choć aktorka znana jest głównie za sprawą zawodowych osiągnięć, rodzime media niejednokrotnie rozpisywały się także o jej życiu osobistym.
Syn Anny Seniuk jest znanym aktorem. Grzegorz Małecki w młodości był buntownikiem
Seniuk w przeszłości przez lata była żoną kompozytora, Macieja Małeckiego. Para doczekała się dwójki dzieci, które zawodowo również związały się ze światem sztuki. Ich córka, Magdalena Małecka-Wippich, jest uznaną altowiolistką i reżyserką. Syn Seniuk, Grzegorz Małecki, od lat spełnia się zaś jako aktor i ma na koncie role w wielu popularnych produkcjach. 47-latka można było oglądać na przykład w "M jak miłość", gdzie wcielił się w zakochanego w serialowej Marcie Szymona Gajewskiego. Aktor występował też m.in. w "Barwach szczęścia", serialu "Prosto w serce" czy filmie "Lejdis".
Okazuje się, że na długo zanim Małecki rozpoczął aktorską karierę, był typem buntownika. W wydanym w 2016 roku biograficznym wywiadzie-rzece "Nietypowa baba jestem" Anna Seniuk nie ukrywała, że potomek sprawiał wiele problemów.
Był... osobny. Bardzo trudno było go zapędzić, że tak powiem, do szeregu. Czasem myślę, że to niewiarygodne, iż Grzegorz, który jest taki rozproszony, nieskupiony, szalony, potrafi być tak bardzo zdyscyplinowany i profesjonalny na scenie - wyznała w swojej książce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sam Małecki w niegdysiejszej rozmowie z portalem Echa Dnia wyznał, że w czasach liceum był fanem grupy Dezerter, miał dredy, kolczyk w nosie i jeździł na słynny festiwal do Jarocina. Aktor otwarcie przyznał, że był to dla niego okres buntu, a dla jego bliskich niemałe wyzwanie.
Rodzice mieli ze mną duże utrapienie, ale akceptowali moje wybory - wspominał.
Grzegorz Małecki poszedł w ślady znanej mamy. Nie chciał być postrzegany jako syn Anny Seniuk
We wspomnianej rozmowie Małecki opowiedział także nieco o tym, jak zaczęła się jego przygoda z aktorstwem. Okazuje się, że syn Anny Seniuk przez dwa lata studiował na kilku różnych kierunkach, zanim zdecydował się zdawać do szkoły teatralnej. Co ciekawe, w swojej książce matka Małeckiego wyznała, iż "nie miała bladego pojęcia" o planach syna. O jego decyzji dowiedziała się dopiero, gdy zasiadając w komisji egzaminacyjnej w szkole teatralnej, zobaczyła na liście jego nazwisko.
Choć Małecki zawodowo poszedł w ślady znanej mamy, nie chciał być kojarzony z jej nazwiskiem. W swojej książce Anna Seniuk zdradziła, że na początku kariery pewien reżyser zaproponował Małeckiemu, by ten wystąpił w filmie pod nazwiskiem znanej mamy. Aktorowi wyjątkowo nie spodobał się taki pomysł. Jak wspominała aktorka, Małecki "o mały włos nie zabił" wspomnianego reżysera, ostatecznie odrzucając fuchę. Sam aktor w wywiadzie dla "Vivy!" udzielonym razem z Seniuk wyznał także, iż jego zdaniem dzieci znanych rodziców mają w życiu znacznie trudniej, gdyż są nieustannie poddawane ocenom.
Nigdy nie chciałem być postrzegany jako syn Anny Seniuk i porównywany do niej jako aktor. (...) Zresztą, kto lubi przez całe życie być porównywany ze swoimi rodzicami? - rozprawiał w rozmowie.
Małecki i Seniuk mieli już okazję pracować razem w teatrze. Aktor nie ukrywa, że bardzo ceni sobie zdanie matki jako aktorki. Choć w jednym z wywiadów przyznał, iż niegdyś bał się matczynej oceny i nie chciał, by ta oglądała go na scenie, zapewnił, że z czasem pozbył się podobnych obaw. Opisując matkę, Małecki stwierdził, że jest ona zupełnie "inna, niż wszystkim się wydaje" - ponoć jest "wrażliwą i skrytą" osobą, która nie podąża za trendami, lubi od czasu do czasu zaszyć się w Bieszczadach i bez przerwy czymś się zamartwia.