Anna Skura najwyraźniej wzięła sobie za punkt honoru, by awansować na stałą bywalczynią kolumn plotkarskich. Inaczej trudno byłoby wytłumaczyć coraz to odważniejsze wyznania influencerki dotyczące jej wyjątkowo "barwnego" życia (także erotycznego).
Wyzwolona globtroterka od dłuższego czasu mieszka na Bali, gdzie towarzyszy jej czteroletnia córka oraz świeżo upieczony ukochany. Głodna emocjonujących doznań Ania stara się jak najlepiej spożytkować dni na indonezyjskiej wyspie, która stała się jej nowym domem, dlatego "influencerka z otwartym umysłem" stawia na duchowy rozwój.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Skura zażyła jad meksykańskiej żaby. Opisała przebieg ceremonii
W tym celu słynąca z zamiłowania do mocnych wrażeń 37-latka postanowiła wziąć udział w coraz popularniejszej wśród prominentów ceremonii bufo, gdzie wykorzystywany jest jad meksykańskiej żaby. Świeżo po tajemniczym obrządku, który w skrajnych przypadkach może grozić śmiercią, Skura chwyciła za telefon i szczegółowo opisała swoje doświadczenia po zażyciu ekstraktu z jadowitego płaza. Zachwycona efektami po zażyciu substancji pochwaliła się, że "doznała kosmicznej jedności, dostępu do niedualnej świadomości i głębokich doświadczeń duchowych". Wspomniała też o utracie poczucia tożsamości i rozpadzie ego, co w rezultacie pomogło jej "uzdrowić duszę".
Czym była podróż? Większość z was może kojarzyć ceremonię z grzybami albo z Ayahuaską, ale jest dużo więcej pięknych podróży - zaczęła. Każda uczy zupełnie czegoś innego i wygląda inaczej. Ceremonia bufo, w której uczestniczyliśmy, całkowite rozpuszczenie ego i wywołane przez nie doświadczenie "jedności z Wszechświatem" pokazuje wolność i nową perspektywę, która pozwolą uwolnić się od ograniczających schematów, oceny i uścisku starych traum i bardzo otwiera serduszko na miłość do świata. Piękne, chociaż wcale niełatwe przeżycie - stwierdziła Ania.
Sam przebieg "fazy" brzmi w ustach Skury dość ekstremalnie. Mama małej Melody przekonuje jednak, że było to wyjątkowe doznanie, które przejęło ją do głębi i wywołało łzy wzruszenia.
Czuję, że odchodzę, ale nie do końca - opisuje. Pamiętam, aby zachować pojęcie przestrzeni i ludzi wokół mnie. Wiem, gdzie ja jestem. Widząc, że wrażenia będą znacznie bardziej "wysokie", relaksuję się i cieszę podróżą. Łzy radości i przytulenie się. Zalewam się łzami przez następne 20 minut. Łzy radości, troski o siebie. Podobnie, jak w przypadku moich doświadczeń z oddechem, ponownie łączy mnie to z moim ciałem i pomaga mi uświadomić sobie, że nie jestem sama, ponieważ mój umysł połączony jest z moim ciałem i vice versa. Tak więc jest nad dwoje podróżujących przez życie. (...) W końcu zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę miała tego uczucia samotności, które tak kiedyś bolało. W końcu zaczynam rozumieć rzeczy, które przeczytałam lub ludzie próbowali mi wyjaśnić.
Influencerka ostrzega przed skutkami ubocznymi substancji
Skura zaznaczyła przy tym "edukacyjnie", że mało kto nadaje się do ceremonii bufo. Ekspertka zawyrokowała, że w jej mniemaniu takie doświadczenie jest może dla jednego procenta ludzkości.
To nie jest absolutnie dla każdego, to jest tylko dla osób, które naprawdę interesują się samorozwojem, duchowością, są na to gotowe - oceniła. To nie jest dla osób, które piszą "ja bym się bała", lub "czym to różni się od dragów". Nie jest absolutnie dla osób, które mają stany lękowe, depresję, choroby serca... jest bardzo dużo rzeczy, które najpierw podczas "wywiadu" się sprawdza. Mało tego, ja bym powiedziała, że takie doświadczenie jest może dla 1% ludzi. Dla mnie to było piękne, duchowe przeżycie, dlatego, że jestem w miejscu, w którym jestem w życiu, w którym byłam na to gotowa, otoczona ogromem zaufania do siebie i wszechświata - dodała na koniec.
Zachęciła Was?