Fakt, że najbardziej traumatyczne chwile swojego życia Anna Skura zwykła przeżywać, czy to na Instagramie, czy na łamach tabloidów, w tym momencie nie powinien już nikogo specjalnie dziwić. Popularna blogerka tylko w ostatnich kilku miesiącach pokazała w sieci zdjęcie, na którym pochyla się nad szpitalnym łóżkiem umierającego ojca. Nie miała również oporów, aby wychlapać w rozmowie z kolorową prasą, że partnerka zmarłego nagle trenera personalnego Jacka Kramka była z nim w ciąży.
Przypomnijmy: Jacek Kramek nie żyje. Anna Skura wspomina go w tabloidzie i zaskakuje wyznaniem: "Bardzo się cieszył, że ZOSTANIE TATĄ"
Tym razem przykre wieści z życia Anny Skury docierają do nas z InstaStories. Okazuje się, że influencerka trafiła do szpitala, gdzie musiała poddać się poważnej operacji. Nie jest do końca jasne, na czym polegał zabieg. Celebrytka łamiącym się głosem starała się zrelacjonować wydarzenia ostatnich dni. Nie była przy tym w stanie powstrzymać łez, które ciurkiem spływały jej po twarzy.
Jestem 7.dzień w szpitalu na oddziale chirurgii plastycznej i w poniedziałek miałam bardzo poważną operację. Ta operacja jest mi potrzebna, sprawi, że będę zdrowsza, ale… Nie chcę używać słów lepiej czy gorzej, ale… sprawi, że nie będę wyglądać już tak samo, jak wcześniej. (…) Nie mam raka na szczęście, nie straciłam piersi w ogóle. Trochę ich jest, są mniejsze, ale nie jest tak, jakbym chciała, czy myślałam, że będzie.
Stres związany z zabiegiem i pobytem w szpitalu odbił się na samopoczuciu Skury.
Te pierwsze dni byłam w jakimś totalnym kosmosie i krainie smutku. Dostawałam dodatkowe leki uspokajające, ale trochę mnie zamulały. Więc już dziś z nich zrezygnowałam. Pomyślałam sobie: "Ok, już wiem, jak to wygląda". Dopiero wczoraj się na to zdecydowałam, ale miałam przy sobie super wsparcie kochanych panów doktorów.
Na szczęście Anna mogła liczyć na pomoc przesympatycznej koleżanki z sali. Pani Agnieszka wymyśliła Skurze pseudonim "Anna Kapeć", którego używała za każdym razem, gdy tylko widziała łzy na twarzy współlokatorki. Konkretna babeczka starała się również zaradzić tym wybuchom rozpaczy, puszczając na pełen regulator pocieszającą piosenkę z nurtu disco polo.
Ostatecznie Skura odnalazła wykrzesała z siebie odrobinę dobrego humoru. Zauważyła, że przyczepione do jej talii butle z płynem przypominają... pas shahida. Przemyśleniom towarzyszyła naturalnie osobna relacja na Instagramie.
Pudelek życzy rychłego powrotu do zdrowia!