Odkąd w życiu Anny Skury pojawił się Dawid "anioł biznesu" Piątkowski z instagramowej podróżniczki zaczęła przeobrażać się w instagramową mentorkę. Co prawda jej relacja z twórcą autorskiej metody rozwoju osobistego już dawno się zakończyła, fascynacja coachingiem i szeroko pojętym rozwojem pozostała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Skura sprzedaje "kursy szczęścia"
Anna, idąc za przykładem eks, postanowiła przekuć życiowe doświadczenia w biznes. Od niedawna w związku z tym Anna Skura sprzedaje kursy, dzięki którym wraz z kilkoma innymi osobami chce nauczyć Polaków szczęścia w sferze osobistej i finansowej. Produkt, który przygotowała dla swoich fanów mama Melody, występuje w trzech wersjach: Basic, Gold i Platinium. Pakiety, w których skład wchodzą m.in. szkolenia, konsultacje czy prezenty do zdjęć, kosztują kolejno 499 złotych, 1199 złotych oraz 9999 złotych.
Internauci krytykują wysokie ceny kursów Anny Skury
Niestety, pod postem, w którym Ania prezentuje kursy "60 dni do szczęścia", pojawiło się sporo nieprzychylnych komentarzy. Internauci głównie krytykowali wysokie ceny pakietów.
Matko, kto to kupuje takie bzdety za tyle pieniędzy?!;
Jak ktoś ma wolne 10 koła na wydanie na takie bzdury, to raczej nie potrzebuje kursu, jak zarabiać pieniądze;
Usiłuję znaleźć informację o Pani kompetencjach w kwestii finansowej. O ile w aspekcie szczęścia nie wątpię w Pani doświadczenie, o tyle sprawa umiejętności twardych z branży finansowej wymaga podkładki. Podpowie Pani, gdzie znajdę te informacje? - piszą sceptycy.
Anna Skura broni cen swoich kursów
W rozmowie z "Plejadą" influencerka stanęła w obronie tego, co sprzedaje, twierdząc, że kwoty nie są wysokie, biorąc pod uwagę "wieloletnie doświadczenie" osób zaangażowanych w kursy.
Oczywiście jestem świadoma tego, że "wysokie" to pojęcie względne. Dlatego rozumiem, że dla kogoś taki wydatek może być zbyt duży - zaznaczyła wyrozumiale, dodając jednak: W porównaniu do pozycji dostępnych na rynku w Polsce czy za granicą powiedziałabym, że są raczej standardowe, a wręcz od nich niższe.
W dalszej części Skura przypomina, że ona i inni zaangażowani w projekt zanim zaczęli oferować swoje usługi innymi, sami musieli sporo wydać:
Z drugiej strony, by ten projekt powstał, najpierw my sami musieliśmy poczynić sporą inwestycję finansowaną z naszych własnych pieniędzy. Na pewno dużo większą niż w przypadku powstania e-booka. Przy projekcie pracuje mnóstwo osób, usługi każdej z nich trzeba opłacić osobno.
Celebrytka odniosła się do najdroższego z pakietów, tłumacząc skąd tak wysoka cena. Ujawniła również, że jest on ponoć tym najchętniej kupowanym.
Pakiet premium oprócz kursu zawiera głównie cenę sesji mentoringowych i przygotowania strategii działania pod konkretną osobę, co wymaga ogromu naszego czasu i zaangażowania, by poświecić możliwie najwięcej uwagi. Ta cena to będzie wspólna kilkumiesięczna praca, a nie zarobek na jeden dzień. Ten pakiet ma największe zainteresowanie. Być może również dlatego, że w skład wchodzi spotkanie na żywo i reklama na moim Instagramie (a cena jednej reklamy równa się kosztowi całego takiego pakietu z taką szeroką zawartością) plus pakiet szkoleń Pawła Danielewskiego o wartości 33 tysięcy złotych. Ten pakiet naturalnie nie jest dla każdego, jest tylko dla osób, które są zainteresowane tego typu działaniami i potrzebują wsparcia mentorskiego i poprowadzenia przez ten proces - wyjaśnia.
Anna Skura wyjaśnia, dlaczego zaczęła sprzedawać "kursy szczęścia"
Podczas rozmowy 37-latka wyznała, że podjęła się tego typu działalności, ponieważ chciała pomóc rodaczkom:
Pokazywanie i reklamowanie ubrań mojej marki nie dawało mi już takiej satysfakcji i poczucia misji, jaką widzę teraz w tym, co robię: w edukowaniu kobiet (choć mamy na pokładzie również mężczyzn) do zmiany ich przekonań, nawyków, odnalezienia własnej ścieżki, co finalnie prowadzi do poprawienia ich życia i samopoczucia i finansów. To, co robię, jest poparte realnym wpływem na moje obserwatorki i realne zmiany w ich życiu - przekonuje z dumą.
Na koniec zapewniła, że nikogo nie zamierza namawiać do tego, by zakupił jej kurs.
Absolutnie nie jest to moją intencją, by kogoś namawiać, tym bardziej jeśli ktoś nie czuje takiej potrzeby - zaznacza i dodaje, że być może nie wszyscy są jeszcze gotowi na to, by skorzystać jej usług:
Chciałabym, by ludzi uczestniczyli w tym kursie z miejsca: "Chcę to zrobić! Podoba mi się ta dziewczyna i jej energia, widzę, jak bardzo się zmieniła i jak bardzo jest zadowolona ze swojego życia. Też tak chcę". Jeśli ktoś się waha, być może to jeszcze nie czas na niego, być może zdecyduje się na udział w edycji jesiennej lub w ogóle to też jest ok. Ja już się nauczyłam, że nie jestem zupą pomidorową, by każdy mnie lubił. Takie podejście jest bardzo uwalniające.
Przekonała Was? Zamierzacie zainwestować w któryś z pakietów?