Anna Starmach, znana przede wszystkim z jurorowania w programach kulinarnych, odsłoniła swoją przedsiębiorczą stronę. Gwiazda z wielką ekscytacją otworzyła sklep internetowy, w którym sprzedaje m.in. t-shirty, torby, fartuchy oraz ściereczki kuchenne. Choć produkty zdają się być funkcjonalne, ich ceny wywołały niemałą dyskusję. Internauci zauważają przytomnie, że nie każdy będzie mógł sobie na nie pozwolić.
Sklep Anny Starmach opisywany jest jako rodzinne przedsiębiorstwo. Oferowane produkty dostępne są w wersjach dla dorosłych i dla dzieci. Kolekcję ubrań i kuchennych gadżetów spaja cytrusowa szata graficzna, wpasowująca się w image Starmach, która obwieściła otwarcie firmy "historycznym momentem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny t-shirtów Anny Starmach oscylują wokół 150 zł, za torbę na zakupy zapłacimy nawet 250 zł, a koszt zakupu designerskiego śliniaczka to 59 zł. Największą uwagę przykuły jednak śnieżnobiałe ścierki. Aby sprawić sobie taki prezent, musimy wydać niemal 60 zł. Niektórzy obserwatorzy gwiazdy byli wyraźnie zasmuceni wygórowanymi cenami, zaznaczając uczciwie, że podobają im się oferowane produkty.
Fajna stronka, ale chyba troszkę drogo; ceny produktów powalają - za fartuch czy zwykłą torbę tyle kasy, to jakiś kosmos; ceny nie do zaakceptowania - komentowali rozczarowani fani.
Ścierka za 60 zł? Chyba pani na głowę upadła. Wolę te pieniądze dać na biedne dzieci w Sudanie, gdzie umierają z głodu - grzmiała jedna z obserwatorek.
Warto dodać, że biała ścierka to mało praktyczny gadżet kuchenny. Wyobrażacie sobie ścierać nią blaty? Może taka za 60 złotych ściera sos pomidorowy lepiej?