Andrzeja Grabowskiego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. O jego działalności aktorskiej mówi się już od lat, a prasa rozpisuje się na temat tego, co działo się u niego poza sceną. Niektórzy mogą nie kojarzyć, że aktor po raz pierwszy stanął na ślubnym kobiercu jeszcze w latach 80., gdy ślubował miłość Annie Tomaszewskiej.
Była pierwszą żoną Andrzeja Grabowskiego. Ujawniła, dlaczego się rozwiedli
Grabowski i Tomaszewska byli razem przez ponad dwie dekady i doczekali się dwóch dorosłych dziś córek: Zuzanny i Katarzyny. Niestety, w 2008 roku doszło do rozwodu, a byli małżonkowie szukali pocieszenia w ramionach nowych partnerów. Andrzej związał się z charakteryzatorką filmową, Anitą Kruszewską, z którą dziś jest po rozwodzie, z kolei Anna zakochała się w Krzysztofie Piaseckim.
Zobacz także: RZADKI WIDOK: 72-letni Andrzej Grabowski z partnerką na salonach. "Nie chciała z nim pozować..." (ZDJĘCIA)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O tym, dlaczego zdecydowali się na rozwód, opowiedzieli z czasem na łamach prasy. W wywiadzie dla "Gali" Grabowski przyznał, że to nawał zawodowych obowiązków położył się cieniem na ich małżeństwie. Twierdził też, że miał na własne życie prywatne zupełnie inny pomysł, ale, niestety, nie udało mu się go zrealizować.
Na pewno moje pierwsze małżeństwo rozleciało się przez pracę. Każdy, kto przeżył tyle lat, ma bagaż. Ale jeżeli pani zapytałaby, czy chciałbym mieć taki, to prawdopodobnie wolałbym nie mieć bagażu dwóch małżeństw, dwóch rozwodów. Wolałbym mieć bagaż szczęśliwego małżeństwa, tę samą żonę, która starzeje się razem ze mną, kocha mnie, ja ją kocham. Ale mnie się to nie udało - mówił.
W rozmowie z "Wysokimi Obcasami" głos zabrała też sama Tomaszewska. Przedstawiła wówczas, jak to wyglądało z jej perspektywy. Potwierdziła wersję byłego męża, jakoby ten bywał gościem we własnym domu.
Przyszedł czas, że nasze małżeństwo zaczęło się rozpadać. Andrzej praktycznie przestał bywać w domu. Pracował w różnych miejscach - tu serial, tam film, liczne wyjazdy. W pewnym momencie już nie bardzo się orientowałam, gdzie jest i dlaczego - wyznała.
W pewnym momencie poczuła, że to czas o siebie zawalczyć. Rozwód był więc jedyną opcją.
Miałam 49 lat i w sposób nieubłagany postanowiłam o siebie zawalczyć. Rozwiedliśmy się. Nigdy nie przypuszczałam, że do tego dojdzie. Poczułam jednocześnie dwie, wydawałoby się, sprzeczne rzeczy: że to koniec świata i że odzyskuję siebie. Własną tożsamość.