Na początku sierpnia Anna Wendzikowska poinformowała za pośrednictwem instagramowego profilu o zakończeniu swojej przygody z "Dzień dobry TVN". Żegnając się ze śniadaniówką, celebrytka nazwała wieloletnią współpracę "najdłuższym związkiem swojego życia" i podkreśliła skromnie, że zdążyła przeprowadzić wywiad "chyba z każdym możliwym hollywoodzkim aktorem".
Może dla spokoju przypomnijmy, co jeszcze niedawno pisała o tych, którymi teraz się tak zachwyca: Anna Wendzikowska grozi, że pisze DRUGĄ KSIĄŻKĘ! Pamiętacie, jak w pierwszej obsmarowała gwiazdy Hollywood?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć Ania zapewniła, że nie została zwolniona, jej ostatnie wypowiedzi wskazują na to, że odejście z "DDTVN" nie do końca nastąpiło w związku z potrzebą życiowej zmiany.
W rozmowie z Jastrząb Post instagramowa podróżniczka na wstępie wyznała, że choć kochała pracę w telewizji, na razie nie zamierza za specjalnie szukać kolejnej posady. Wróciła też wspomnieniami do swoich początków w śniadaniówce:
To była w ogóle magiczna historia, jak ja tę pracę dostałam, bo ja pierwszy materiał zrobiłam sama, sama go wymyśliłam. Pierwszy wywiad junketowy zrobiłam w zastępstwie Andrzeja Sołtysika, to były totalne przypadki, ale podobno przypadki nie istnieją. Ta przygoda była dla mnie bardzo magiczna. Ja jestem osobą jednak bardzo wierną i chociaż podjęłam tę decyzję, to była ona dla mnie bardzo trudna i w idealnym świecie bym jej nie podejmowała - mówiła, podkreślając, że decyzja o zakończeniu współpracy nie była podjęta pochopnie. Prezenterka zdradziła także, że o tym, co jej nie pasowało, regularnie informowała przełożonych. Ci jednak nie wywiązywali się ponoć ze składanych jej obietnic...
Ta decyzja dojrzewała we mnie dosyć długo. Parę razy o tym mówiłam, były deklaracje i obietnice ze strony mojego szefostwa, odnośnie rzeczy, które nie do końca mi grały, ale ta decyzja ciągle mi kołatała w głowie.
Ania zapytana o to, czy próbowano ją w redakcji zatrzymać, odpowiedziała:
W tej ostatniej fazie już nie. Wcześniej tak. Natomiast te rzeczy, które mi przeszkadzały, i na których mi zależało, się nie zmieniały. Miałam takie poczucie trochę jak w relacji, że próbujesz, próbujesz, walczysz o to, ale przychodzi taki moment, że składasz broń.
Wendzikowska wyznała również, co myśli o swojej następczyni. Co ciekawe, według niej Anna Tatarska... wiele jej zawdzięcza.
Nie chciałabym nikogo oceniać, bo to nie jest moje miejsce. Ja Anię znam wiele lat, była moją koleżanką, uważam, że jest bardzo sprawną dziennikarką, ma świetny angielski, zawsze byłam pod wrażeniem jej wiedzy filmowej. Trochę tak było, że ja ją wprowadzałam w ten świat junketowy - stwierdza, po czym daje do zrozumienia, że ma do koleżanki żal:
To jest trudne pytanie, to są tematy bardzo delikatne, w których nie do końca wszystko jest harmonijne i cukierkowe. A ja jestem taką osobą i jestem na takim etapie życia, że nie chcę kłamać i nie do końca chcę powiedzieć prawdę. Nic złego na temat umiejętności Ani czy też jej kompetencji i umiejętności nie mogę i nie zamierzam, bo bym skłamała, czy kierowałyby mną jakieś niefajne emocje, natomiast muszę powiedzieć szczerze, że Ania była jednym z powodów, dla których odeszłam z "Dzień Dobry TVN".
W dalszej części rozmowy Anna się rozkręca, w efekcie oceniając, że Tatarska miała się względem niej nie do końca w porządku zachować:
Mimo że była moją koleżanką i wiedziała, jaka jest sytuacja, to skorzystała z takiej nie do końca dla mnie fajnej personalnej sytuacji. Mimo że jej to zakomunikowałam, to jednak wybrała nie szeroko pojętą lojalność, tylko swój pomysł na karierę - wyjawia wyraźnie zawiedziona i dodaje:
Powtarzam jeszcze raz - ja sama odeszłam, bo uważałam, że po 15 latach pracy z bardzo ogromnym zaangażowaniem, bardzo ogromnym poświęceniem, gdzie czasem dzwoniono do mnie o 22.00, że następnego dnia o 5 rano muszę wsiąść w pociąg i gdzieś jechać, ja nigdy nie odmówiłam żadnego zadania i żadnej pracy. Więc po 15 latach takiej pracy z ogromnym poświęceniem i poczuciem, że jestem dobra, nastał taki moment, że nagle muszę z kimś walczyć, czy konkurować, to ja wolałam skapitulować i odejść. Wolałam zostawić to pole, bo uznałam, że może to jest ten ostatni sygnał, że to już nie jest moje miejsce - kwituje smutno.
Zaskoczeni? Fajnie jest mieć taką koleżankę w pracy?