Nie da się ukryć, że Anna Wendzikowska nie miała szczęścia w miłości. Globtroterka i niegdysiejsza pracowniczka "Dzień dobry TVN" przed laty wyszła za mąż za poznanego w Londynie Christophera Combe, jednak ich relacja nie przetrwała. Szczęścia nie znalazła także u boku Patryka Ignaczaka ani Jana Bazyla, z którymi doczekała się córek: Kornelii oraz Antoniny.
Zobacz też: Anna Wendzikowska twierdzi, że była zdradzana W TRAKCIE CIĄŻY! Pokazała DOWODY (FOTO)
Anna Wendzikowska dała ojcu młodszej córki drugą szansę. Ma do niego żal
Choć w życiu osobistym Anny Wendzikowskiej nie brakowało trudnych chwil, to zawsze starała się chronić córki od negatywnych efektów własnych decyzji. Niestety nie zawsze jest to możliwe, czego dowodem jest nowe wyznanie celebrytki. W rozmowie z reporterką Jastrząb Post Ania nieoczekiwanie ujawniła, że ona i ojciec jej młodszej córki mają za sobą nieudaną próbę powrotu do siebie.
Zobacz także: Wendzikowska (o byłym partnerze?): "Nie ma przepisu na udany związek. Trzeba być na podobnym poziomie!"
Wendzikowska wyznała, że po rozpadzie związku z Janem Bazylem ten próbował ją nakłonić, aby dali sobie drugą szansę. Miał mocno zabiegać o jej względy i obiecywać, że chce na nowo odbudować ich rodzinę. W końcu mimowolnie w sprawę zostały zaangażowane także córki Ani, szczególnie Antonina, która jest w końcu córką mężczyzny.
Niestety, było tak, że one zostały dosyć mocno wciągnięte w tę sytuację przez tatę mojej młodszej córki, w związku z czym wiedzą, co się wydarzyło. Bo był taki moment półtora roku po rozstaniu, kiedy ja już doszłam do równowagi, zaczęłam sobie na nowo układać życie i wtedy tata Tosi zapragnął odbudować rodzinę - przyznaje i ujawnia: To trwało jakieś trzy miesiące, kiedy on płakał, przynosił kwiaty, chodził na terapie, próbował odzyskać moje zaufanie, łącznie z tym, że z moją przyjaciółką wybrał pierścionek i mi się oświadczył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Wendzikowska gorzko o powrocie do ojca młodszej córki. Zrezygnował... po tygodniu
Co więcej, były partner miał nie tylko walczyć o względy Ani, lecz także jej córek. Gdy wydawało się, że życie rodzinne celebrytki powoli wraca do równowagi, Bazyl miał się nagle rozmyślić i znów zrezygnować. W "nowym ładzie" wytrwał ponoć... tydzień. Wendzikowska i jej pociechy bardzo mocno to przeżyły.
I niestety wciągnął w to dzieci. Mówił dzieciom, że chciałby wrócić do domu, żeby one miały pełną rodzinę, żebyśmy znowu byli szczęśliwi. Dla trzylatki było to trudne, zwłaszcza że jak udało mu się mnie odzyskać, to po tygodniu stwierdził, że lepiej się odnajduje w chaosie i nie potrafi być w harmonijnej relacji. Dzieci to bardzo przeżyły. To było dla nich potwornie trudne, pół roku do roku dochodziły do siebie, zresztą podobnie jak ja. Więc siłą rzeczy musiałam wytłumaczyć, co się wydarzyło - wyjaśnia.
Ania ujawniła nawet, że mężczyzna miał osobiście angażować córki w walkę o to, aby dała mu drugą szansę. Po wszystkim Wendzikowska musiała zadbać nie tylko o własne dobro, lecz także o to, aby jej córki zrozumiały całą sytuację.
To były nawet takie sytuacje, że on z moją młodszą córką nagrywał filmiki, żebym wróciła do nich, że będziemy rodziną, że będziemy szczęśliwi i będziemy zawsze razem. Więc ona rozumiała, że tata chciał wrócić i znowu chciał nas kochać i mieliśmy być rodziną i nagle to się rozsypało. Więc to było bardzo trudne, ale jednocześnie spowodowało, że one informacyjnie zostały dopuszczone do wszystkiego. Są też takie teorie, że prawda nie boli, że lepiej, jak dziecko zna prawdę, niż jak myśli, że rodzice się rozstali, bo się nie dogadywali. Potem myśli, że ludzie się nie dogadują i to jest wystarczający powód, żeby się rozstali. Nie wiem. Nie był to mój wybór, tak się po prostu stało niezależnie od mojej decyzji.