Anna Wendzikowska lubi dzielić się z fanami swoim życiem. Choć jej Instagram pokazuje życie jak z bajki, dziennikarce zdarza się odsłonić nieco przed obserwatorami i przypomnieć, że nawet najbardziej kolorowa rzeczywistość ma także cienie. Jakiś czas temu samotnie wychowująca dwie córki - 6-letnią Kornelię i 2-letnią Antoninę - Wendzikowska wyznała, że inaczej wyobrażała sobie bycie mamą.
Był smutek, był żal, było rozczarowanie... - napisała o rodzicielstwie w pojedynkę.
Kiedy media donosiły o końcu małżeństwa i odejściu Przemka Kossakowskiego od Martyny Wojciechowskiej, Anna dodała otuchy koleżance przyznając, że rozumie jej dramat. Niektórzy uznali to za potwierdzenie plotek, że jej związek z Janem Bazylem skończył się właśnie z inicjatywy mężczyzny.
ZOBACZ: Empatyczna Anna Wendzikowska wspiera Martynę Wojciechowską po rozstaniu: "JAK JA CIĘ ROZUMIEM"
Teraz Anna Wendzikowska wyjawiła, jak wygląda jej relacja z rodzicami. Jak się okazuje, celebrytka nie ma z nimi kontaktu. Na Instagramie na pytanie fanki o to, czy mama i tata pomagają jej w opiece nad jej córkami, odpowiedziała:
Nie pomagają, nie jesteśmy w kontakcie.
Tego, dlaczego jej relacje z rodzicami wyglądają w ten sposób, możemy domyślać się z odpowiedzi na inne, pozornie neutralne pytanie. Zapytana o sposoby na naukę Wendzikowska wyznała, że okres szkolny był dla niej udręką ze względu na wysokie wymagania rodziców:
Cóż, szczerze mówiąc miałam w domu tak wyśrubowane wymagania, że nie było wyjścia. Słabo to wspominam, ponieważ musiałam uczyć się mnóstwa bezsensowych rzeczy, zamiast rozwijać się w tym, co było moje. Tylko dlatego, że oczekiwano ode mnie, że z każdego przedmiotu będę miała szóstkę. Koszmar.
Współczujecie?
Posłuchaj najnowszego odcinka Pudelek Podcast!