Anna Wendzikowska od dłuższego czasu łączy działalność literacką i nagrywanie kolejnych odcinków podcastu z podróżowaniem po najbardziej odległych zakątkach świata. Najważniejszym wyzwaniem w jej życiu pozostaje jednak zdecydowanie macierzyństwo. Każdą wolną chwilę poświęca córkom - 9-letniej Kornelii i narodzonej 3 lata później Antoninie.
Nie jest tajemnicą, że dziennikarka nie zdołała zbudować trwałych relacji z ojcami dziewczynek. Choć ostatnio na jej drodze pojawił się mężczyzna, u boku którego zaczęła dostrzegać jaśniejsze strony życia, przez wiele lat była zmuszona radzić sobie w pojedynkę. Zamieściła na ten temat jeden z najbardziej szczerych i osobistych wpisów na Instagramie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Wendzikowska wydostała się z życiowego dołka
W ostatnim czasie los nie oszczędzał byłej gwiazdy telewizji śniadaniowej. Po rezygnacji z dalszego przeprowadzania wywiadów na potrzeby programu "Dzień Dobry TVN" musiała wytyczyć sobie nowe ścieżki rozwoju zawodowego. Tym razem jednak sięgnęła pamięcią do jeszcze bardziej wymagających wyzwań rodzicielskich.
Od momentu narodzin młodszej córki Anna Wendzikowska była zdana na siebie. Podkreśliła olbrzymią dumę ze zdanego testu na macierzyństwo, godząc opiekę nad dwiema małymi dziewczynkami.
5 lat temu najtrudniejsze doświadczenia stały się początkiem przebudzenia... Szukałam ostatnio czegoś w starych zdjęciach w telefonie i z zaskoczeniem zauważyłam, że patrzenie na zdjęcia z tamtego okresu już mnie nie boli. Czy widzę smutną, zagubioną dziewczynę, która jeszcze nie wie, że za chwilę wszystko będzie lepiej niż kiedykolwiek wcześniej? Tak, widzę ją, ale tym razem widzę coś więcej: widzę silną, cudowną wspaniałą laskę, która choć została porzucona przez pana w krótkich spodenkach 3 tygodnie po porodzie, to tak pięknie się podniosła. I mimo że nie było jej łatwo i czasami miała czarne myśli, to dała swoim dzieciom miłość, bezpieczeństwo, opiekę i wsparcie, chociaż sama tego nie miała dla siebie - uzewnętrzniła się przed swoimi obserwatorami.
Celebrytka skierowała osobiste wyznanie w stronę podobnie doświadczonych kobiet, wyraźnie starając się podnieść je na duchu. Jedna z nich podkreśliła jej dokonania na polu wychowawczym.
Dla mnie to przerażająca myśl wychowywać malutkie dziecko w pojedynkę. Nie masz z kim dzielić tej radości, tych postępów dzieciaczka. Jesteś mega, że dałaś radę - napisała w komentarzu.
Anna Wendzikowska odniosła się do słów internautki.
Tak, to było smutne. Z drugiej strony pomyślałam sobie - przynajmniej mogę przeżywać ten ich rozwój, postępy, małe codzienne radości. Nigdy bym z tego nie zrezygnowała. Dziwnym człowiekiem trzeba być, żeby świadomie z tego zrezygnować - odpowiedziała.
Weź udział w badaniu i wpływaj na rozwój internetowej przestrzeni. Kliknij tutaj.