Nie jest tajemnicą, że za rządów Zjednoczonej Prawicy TVP zaczęła być postrzegana jako telewizja partyjna. Nie bez powodu zresztą, bo przekaz często był wyłącznie jednostronny, a pracownicy stacji robili wiele, żeby zaszkodzić politycznym przeciwnikom. W efekcie reputacja Telewizji Polskiej mocno ucierpiała, co, w obliczu zmiany władzy, może być problemem nie tylko dla osób z "pierwszej linii frontu".
Praca w TVP niczym bilet w jedną stronę? Pracownicy stacji martwią się o przyszłość
Jeszcze przed wyborami mówiło się, że gdy do głosu dojdzie opozycja, TVP czeka ogromna rewolucja. Mowa jednak nie tylko o Danucie Holeckiej czy Michale Rachoniu, którzy stali się "twarzami" partyjnej propagandy PiS-u, lecz także o setkach współpracowników pracujących "w tle". Teraz okazuje się, że dziennikarze TVP martwili się o swój los już na długo przed wizją zmiany władzy.
Zobacz także: Co dzieje się w TVP po wyborach? "Atmosfera jest GROBOWA. Nie wiedzą, co mówić na antenie"
Na łamach serwisu innpoland.pl pojawił się artykuł, w którym zawarto wyznanie jednej z pracowniczek stacji. Jak opisuje, w TVP pracuje od 9 lat i nie wszyscy, którzy pełnią tam różne obowiązki, opowiadają się po tej konkretnej stronie politycznej barykady. Twierdzi, że gdy zapraszano polityków opozycji, dziennikarzom i reporterom zdarzało się brać zwolnienia lekarskie, co miało wynikać ze strachu przed paleniem sobie mostów w przyszłości.
Nieraz słyszałem gdzieś na papierosie, że nie chcą, bo potem roboty nie znajdą nigdzie. Dla większości rozgarniętych ludzi to oczywiste, bo większość serio jest świadoma tego, co robi, dlaczego i na czyje zlecenie - wyjaśnia w rozmowie z portalem osoba z TVP, która pragnie zachować anonimowość.
Osoba pracująca w TVP Info przyznaje z kolei, że jej decyzja o pracy na Woronicza podyktowana była konkurencyjnymi stawkami. Niestety, gdy chciała dokonać transferu, zadanie okazało się niemal niewykonalne. Jak twierdzi, zapis o TVP w CV ma już nie być chlubą.
Jestem jedną z tych, których przekonania są odmienne od prezentowanej linii na antenie, ale stawka, którą tu dostałam, to coś, o czym mogłam marzyć latami, pracując dla lokalnych wydawców. Zgodziłam się, ale nie wiedziałam, że to bilet w jedną stronę - mówi smutno i przytacza: Facet znany w branży, palnął z ironicznym uśmiechem na twarzy: "Pani tak serio? Pani tu usiadła i nie żartuje?" Tak głupio nie było mi nigdy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W TVP panują podłe nastroje. Eksperci nie mają złudzeń
Jedna z rozmówczyń wspomnianego serwisu twierdzi, że, jej zdaniem, Danuta Holecka i jej podobni nie znajdą już pracy poza mediami prawicowymi, które nie zawsze dysponują budżetem tak dużym jak TVP.
Twarze TVP nie mają co szukać pracy w nieskażonych propagandą mediach. (...) Wszyscy mamy rodziny, kredyty, czynsze. Jednak to nie trwało rok, dwa. Ci, którzy chcieli uciec, mieli możliwość zadziałać. Jeśli zostali, teraz nie będzie im łatwo znaleźć pracę z takim pracodawcą w CV.
Inna dziennikarka, z którą rozmówili się dziennikarze portalu, wprost stwierdza, że osoby z obecnej TVP na pewno by nie zatrudniła. Co ciekawe, o zdanie został zapytany także Tomasz Sakiewicz, szef "Gazety Polskiej" i regularny gość w programach publicystycznych Telewizji Polskiej. On dla odmiany twierdzi, że z chęcią zatrudni osoby, które zdecydują się odejść z TVP - co tylko potwierdza, że to w mediach sprzyjających PiS jest ich jedyny ratunek.
Odeszło więcej osób, niż nawet teraz pracuje. Na pewno współpracą z częścią będę zainteresowany - mówi Sakiewicz i wspomina, że wielu jego podwładnych porzuciło pracę właśnie na rzecz TVP.
Pudelek podjął próbę kontaktu z Magdaleną Ogórek oraz Rzecznikiem TVP, jednak żadna ze stron nie zdecydowała się odebrać telefonu.
Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.