Chyba żaden przedstawiciel rodzimego show biznesu nie wzbudza ostatnimi czasy takich emocji jak Antek Królikowski. Trudno się tu dziwić, aktor zdaje się bowiem usilnie walczyć zdobycie tytułu Żenady Roku - co tylko potwierdza to, co zrobił w weekend. Z początkiem kwietnia wyszło na jaw, że 33-latek postanowił założyć własną federację MMA, a w sobotę szef Royal Division ogłosił, że podczas pierwszej gali będzie można zobaczyć starcie między... sobowtórami Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina.
Po kuriozalnym ogłoszeniu Antka Królikowskiego w sieci zawrzało. Zapowiedzianą przez celebrytę walkę ostro potępili nie tylko internauci, lecz również wiele osób publicznych, w tym m.in. Kamil Glik, Anna Wendzikowska, Anja Rubik, Krzysztof Stanowski, Alan Andersz oraz kilkoro uczestników pierwszej gali Royal Division. Królikowski próbował już tłumaczyć się ze skandalicznego pomysłu podczas konferencji promującej wydarzenie, twierdząc, że każdy chętnie zobaczy "symboliczną walkę ze złem", a samo przedsięwzięcie może "zrobić wiele dobrego"...
W niedzielę Antek postanowił po raz kolejny zabrać głos w sprawie ogłoszonej walki między sobowtórami Zełenskiego i Putina. Aktor zamieścił w mediach społecznościowych obszerne oświadczenie, w którym przeprosił za to, że inicjatywa wzbudziła tak duże kontrowersje i przy okazji opowiedział o jej "kulisach". W swoim wpisie Królikowski otwarcie nazwał cały wydarzenie prowokacją, zapewniając, że w rzeczywistości starcie sobowtórów... w ogóle nie dojdzie do skutku.
Przepraszam Was, że nasza inicjatywa wzbudziła tyle emocji. Chętnie Was wprowadzę w kulisy naszych działań, żebyście wiedzieli, co nas motywuje i jak chcemy nieść pomoc Ukrainie. Rozumiem Wasze zaniepokojenie tą prowokacją, ale wierzę, że ta inicjatywa, w efekcie przyniesie wiele dobrego, bo przecież żadnej realnej walki sobowtórów nie będzie! - wycofał się.
W dalszej części wpisu Antek przekazał, że cała akcja była trzymana w tajemnicy przed pozostałymi uczestnikami pierwszej gali Royal Division. Okazuje się, że walka sobowtórów od początku miała budzić kontrowersje. Jak podkreślił Królikowski, celem przedsięwzięcia było bowiem zebranie funduszy na pomoc Ukrainie, a medialne zamieszanie, jego zdaniem, może w tej kwestii... jedynie pomóc.
(...) Nasza prowokacja wynika z tego, że w dzisiejszym świecie największą oglądalność i największe zasięgi, a co za tym idzie, największe możliwości finansowe dają kontrowersje, bo to one są dziś najbardziej pożądane przez Was, naszych odbiorców, o czym świadczy ogromny szum medialny. Chcemy zwrócić uwagę na to, co wyprawia się na Ukrainie i możemy zapewnić realną pomoc. To jest cel naszej akcji – zebranie środków na pomoc przyjaciołom z Ukrainy, z którymi jesteśmy całym sercem - kontynuował.
Następnie Antek ponownie zapewnił, że do faktycznej walki między sobowtórami Zełenskiego i Putina (a właściwie niejakiego Sławka) nigdy nie miało dojść. Jak podkreślił, chciał jedynie zorganizować symboliczne wydarzenie, a przy okazji zaprezentować światu historię "niezwykłej przyjaźni sobowtórów". Mało tego, obydwaj panowie podobno bardzo się przyjaźnią. Nadążacie?
Spotkanie, do którego miało dojść pomiędzy Umitem (uchodźca ze wschodu, sobowtór prezydenta Ukrainy) a Sławkiem z Polski (sobowtór skompromitowanego prezydenta Rosji), nigdy nie miało mieć nic wspólnego z walką. Podkreślam, bo chyba tego tu zabrakło. Zaplanowana jest symboliczna akcja. Jestem aktorem, filmowcem, nie zajmuję się zawodowo sportem, ale kiedy poznałem historię tej niezwykłej przyjaźni dwóch sobowtórów, wiedziałem, że musi usłyszeć o niej świat. Chyba się udało, chociaż poziom nienawiści skierowany w naszym kierunku mocno nas zaskoczył - przyznał.
Następnie Królikowski postanowił pożalić się, że chciał jedynie nieść pomoc, a fala krytyki nie tylko utrudniła mu zadanie, lecz również sprawiła przykrość. Mimo medialnej afery aktor nie zamierza jednak rezygnować ze swojego pomysłu. Mało tego, jego "prowokacja" odbędzie się szybciej, niż pierwotnie planował.
Jak wielu artystów z całego świata i ja chciałem wesprzeć wschodnich przyjaciół, wykorzystując najlepiej możliwości, jakie mam. Bardzo mi przykro, że projekt został tak oceniony i wzbudził tyle trudnych emocji, a pojawiający się hate utrudnia nam ten artystyczny przekaz. Mimo to zależy mi, aby dać mu wyraz i zrealizować cel, którym jest pomoc obywatelom Ukrainy. W związku z tym przyspieszamy naszą inicjatywę. Będziecie mogli ją zobaczyć już w najbliższą sobotę podczas drugiej konferencji - zakończył, zachęcając jeszcze fanów (?) do seansu serialu "Gambit Królowej".
Przekonują Was tłumaczenia Antka?