A jednak to nie koniec. W mijających tygodniach publiczna wojna Antka Królikowskiego i Joanny Opozdy nieco ucichła, ale wygląda na to, że przed nami kolejna runda. W piątek media informowały, jakoby aktor wyszedł z inicjatywą, aby odbudować relację z synem. Jego (już prawie była) małżonka ubolewała nad dość skromnym wymiarem godzin, które ten chce przeznaczać na spotkania z Vincentem.
Dostałam pismo, gdzie Antek wnosi o spotkania na 4 godziny, co dwa tygodnie. No wreszcie! Szkoda, że swoją obecność w życiu syna chce ograniczać do 8 godzin w miesiącu... - powiedziała w komentarzu dla "Faktu".
Antek Królikowski znów dogryza Joannie Opoździe. "Nie mogę dawać się terroryzować"
Dosłownie chwilę później głos zabrał sam Królikowski, który wciąż twierdzi, że łoży nie tylko na syna i Joannę, ale także na jej matkę. Aktorka już wcześniej temu zaprzeczała, a wczoraj jej słowa potwierdził też reprezentujący ją prawnik, który przy okazji przypomniał o postępowaniu karnym wobec Królikowskiego o niealimentację. To jednak, jak zapewnił Antek, jest już przeszłością, bo komornik ściągnął z niego zaległości i zabezpieczył kwotę za marzec. Wszystko na łączną sumę 124 tysiące złotych.
Teraz przed nami ciąg dalszy, bo Antek postanowił zabrać głos w sprawie alimentów, konfliktu z Joanną i spotkań z synem na łamach "Super Expressu". Wywiad zaczęto od pytania o urodziny syna, z którym Królikowski miał się wtedy nawet nie skontaktować. Tu temat szybko zszedł na jego relację z matką chłopca.
Jak miałbym się skontaktować z 2-letnim synkiem? Mogę co najwyżej kontaktować się z Joanną, z którą z wielu względów nie chce mieć nic wspólnego. "Rozmawiamy" tylko przez prawników. Tak jest bezpieczniej - zaczął, po czym dodał: Widywałem się z Vinim w obecności jego matki, ale w atmosferze jej ciągłych krzyków przy dziecku jest to niemożliwe i doprowadzało małego do płaczu. Nie chcę przytaczać wulgaryzmów, jakimi byłem określany ja, moja rodzina i partnerka w jego obecności. Nawet mediacje zostały zerwane przez groźby, jakie padały w kierunku moich bliskich. Mam wiele dowodów i świadków na to, ale staram się zachować je dla sądu. Nie ma sensu wzajemne wyniszczanie się na oczach całej Polski, dlatego z reguły milczę. Wiele razy prosiłem Joannę o to, by przestała roztrząsać własne dramy w mediach. To nie jest dobre dla Viniego.
Za chwilę wrócił jednak do tematu urodzin syna - na które, jak twierdzi, on ani nikt z jego rodziny nie byli zaproszeni. Antek twierdzi nawet, że po przeprowadzce Joanny... nie zna nowego adresu Vincenta.
Ani ja, ani moja rodzina nie byliśmy zaproszeni na urodziny. Nie znamy nawet adresu Viniego po jego przeprowadzce z matką. Wszystko jest utrzymywane w tajemnicy przed nami - ubolewa. Kiedyś wszystko mu wytłumaczę. Cały czas liczę na to, że emocje opadną i zamiast skupiać się na własnych uprzedzeniach i przepychankach medialnych, oboje skupimy się na tym, co dobre dla Vincenta. Nie mogę jednak dawać się terroryzować.
Co ciekawe, Antek wyznał, że o zabezpieczenie kontaktów z Vincentem stara się podobno także jego matka, Małgorzata Ostrowska-Królikowska. Sprawa na razie jest ponoć w toku.
Próbowałem spotykać się z Vinim w obecności choć jednej osoby z mojej rodziny, by uniknąć późniejszych, wymyślnych oskarżeń, jednak często nie byli oni wpuszczani do mieszkania i czekali ponad godzinę pod drzwiami. W toku sprawy próbowałem wielokrotnie dogadać się co do widzeń z Vinim bez obecności jego matki i w neutralnych miejscach, ale jest to niemożliwe. Zabezpieczenie kontaktów, tak bym mógł zabierać go do siebie, jest póki co niemal nierealne. Zresztą moja mama od miesięcy walczy w sądzie o kontakty, sprawa jest w toku, nic się nie zmienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Antek Królikowski gorzko: "Nie chcę, żeby na podstawie artykułów syn widział we mnie potwora"
Aktor nie może się ponoć doczekać na kolejne rozprawy, kiedy to zeznawać będą jego świadkowie, bo teraz Opozda jest jego zdaniem "zbyt pewna swego". Ponadto wrócił jeszcze myślami do słynnej "afery pierogowej", która, jak twierdzi, została przez Joannę rozdmuchana, a miał to być tylko niewinny żart.
Królikowski uważa też, że to nieprawda, że nie ma doświadczenia z dziećmi, bo pochodzi z wielodzietnej rodziny i pomagał przecież przy rodzeństwie, a Vincentowi chciałby stworzyć "piękny drugi dom". O sprawie alimentów mówi natomiast tak:
W ciągu ostatnich 6-ciu miesięcy spłaciłem 124 tysiące złotych, a środki na kolejny miesiąc są zamrożone na moim koncie - cieszę się że Vini miał ładne przyjęcie urodzinowe - deklaruje. Zależy mi na tym, żeby mojemu dziecku niczego nie brakowało. Ale uważam, że Joanna mogłaby utrzymywać się sama. Przecież gra w filmach, robi współprace na Instagramie, a z zeznań podatkowych wynika, że w zeszłym roku miała dwa razy wyższe dochody od moich.
Przy okazji nazywa matkę Joanny "matką-opiekunką" i uparcie twierdzi, że to na nią idzie część zasądzonych alimentów. Kolejny raz ubolewa też nad ich wysokością i twierdzi, że nie jest w stanie płacić aż tyle, z czym, jak widać, nie zgadzał się jednak sąd.
Od miesięcy spędzam niemal każdą chwilę w pracy, a i tak całość zarobków idzie na alimenty - nie tylko dla syna, ale też na Joannę i jej matkę-opiekunkę. Mimo to Joanna stwierdziła ostatnio, że matka jednak jej nie pomaga, przez co ona nie może iść do pracy. To na co idą 4 tysiące miesięcznie, które od miesięcy płacę za opiekunkę? - pyta. Nigdy nie uchylałem się od płacenia, ale kiedy nie miałem pracy, nie byłem i zresztą nie jestem w stanie płacić 10 tysięcy złotych miesięcznie. Płaciłem, ile mogłem. Nawet teraz, gdy spędzam większość czasu na planie, nie mam takich możliwości finansowych, długi z innych zobowiązań jak podatki, zaciągnięte w przeszłości kredyty bankowe itp. rosną.
Na koniec Antek oświadczył, że nie zamierza przyzwalać na medialne wyniszczanie jego i bliskich, a do portali apeluje, aby "nie rozdmuchiwały wymysłów Joanny", bo cierpi na tym ich syn. Zapewnia również, że nie chciał publicznie zabierać w tej sprawie głosu, ale nie pozostawiono mu wyboru.
Nie chcę, żeby na podstawie artykułów syn widział we mnie potwora, na jakiego jestem kreowany - podsumowuje.