Antek Sztaba coraz śmielej zaznacza swoją obecność w polskim show-biznesie. Znany z produkcji takich jak „Przesmyk” i „Lipowo”, młody artysta otworzył się na temat wyzwań, jakie niesie za sobą bycie synem Doroty Szelągowskiej. W rozmowie z Rafałem Kowalskim z Viva.pl podzielił się swoimi przemyśleniami na temat kariery i wpływu znanego nazwiska.
Wyzwania związane z nazwiskiem
Antoni przyznał, że choć znane nazwisko może otwierać drzwi, bywa również źródłem presji. Warto jednak nadmienić, że Antek jest owocem związku Szelągowskiej z Pawłem Hartliebem, a nie jak wielu osobom może się wydawać, Adama Sztaby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mi się to zmienia - przyznał. To nie jest tak, że o tym nie myślę i nie widzę jakichś komentarzy, które piszą dość nieszczęśliwi ludzie. Ale w miarę jak jestem brany do nowych projektów i ludzie dobrze o mnie mówią, to faktycznie czuję się dobrze osadzony, że faktycznie umiem dobrze to robić i to nie jest przypadek.
Sztaba podkreśla, że dzięki kolejnym doświadczeniom zawodowym coraz bardziej skupia się na własnym rozwoju. Przestał także zwracać uwagę na opinie osób, które nie mają realnego wpływu na jego życie.
Przestaję czuć, że jest to czyjaś wola, że chciał sobie podpromować swój projekt nazwiskiem, na które nie zapracowałem, tylko po prostu to dostałem i przestaję się tym przejmować - mówił. Że zmniejsza się grono ludzi, którym wydaje się, że muszę coś udowodnić. Przestaje mnie interesować zdanie ludzi, których nie znam i nigdy nie poznam. Tylko bardziej bliskich i autorytetów w moje rodzinie.
Mimo to, z czasem 24-latek nauczył się nie przejmować opiniami innych i skupił się na własnym rozwoju zawodowym.
Studia aktorskie w czasie pandemii
Podczas studiów aktorskich, które przypadły na czas pandemii, Antek Sztaba nie miał taryfy ulgowej.
W szkole byłem uwalany. Ale mnie nigdy nie obchodziły oceny w szkole, bo jak można dać piątkę z aktorstwa albo czwórkę z tego, jak się piosenkę zaśpiewa - mówił.
Mimo trudności, konsekwentnie dążył do celu, wierząc w swoje możliwości.
Nigdy się tym jakoś nie przejmowałem. Myślałem sobie: "Dobra, ja tam idę po swoje, a wy możecie sobie dawać trójki" - wyznał Antek.