Ewa Kopacz poinformowała ostatnio, że w polskich aptekach jest już dostępny preparat oparty na marihuanie. Stosuje się go w leczeniu stwardnienia rozsianego. W tym samym czasie rodzice 6-letniego Maksa przeżyli dramat, kiedy nie pozwolono im kontynuować leczenia chłopca terapią opartą na medycznej marihuanie. Dorota Gudaniec, matka Maksa, podkreśla, że jej syn od siódmego miesiąca życia cierpi na wyjątkowo ciężki przypadek lekoopornej padaczki. Tylko ta terapia przyniosła rezultaty.
Przez pięć lat życia naszego synka zmagaliśmy się z każdą możliwą terapią farmakologiczną. Niestety, z bardzo kiepskim skutkiem. Nadzieją okazała się terapia medyczną marihuaną. Maks stał się pierwszym małym pacjentem w Polsce leczonym tą terapią legalnie. Terapia przyniosła rewelacyjne rezultaty, ale jej zaprzestano - mówi pani Dorota.
Dyrekcja Centrum Zdrowia Dziecka decyzję tłumaczy tym, że leczenie medyczną marihuaną nigdy nie otrzymało zgody Komisji Bioetycznej i tym samym było nielegalne. Władze szpitala podkreślają, że zapewniono chorym inną formę leczenia. Rodzice Maksa uważają jednak, że z propozycji nie mogli skorzystać, ponieważ nie tylko jej skuteczność jest mniejsza niż wcześniejsze leczenie syna, ale także nie stać ich na zakup potrzebnego leku. Zdecydowali się wystąpić z apelem do prezydenta.
Panie prezydencie, w panu nasza jedyna nadzieja. Jeżeli pan nam nie pomoże, już nie wiem do kogo się zwrócić. Proszę o spotkanie, o możliwość przedstawienia wszystkich argumentów. Zwracam się do pana jako matka, proszę o pomoc, w panu nasza nadzieja. Nasz syn może stracić życie i zdrowie. Ufam, że jako prezydent wszystkich Polaków jest pan również prezydentem małych, bezbronnych i cierpiących dzieci.
Zobaczcie apel, jaki nagrała matka. Trzymamy kciuki, żeby terapia chłopca została wznowiona.
Źródło: Dorota Gudaniec/x-news