Niedługo miną dwa tygodnie od oburzającego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, które wywołało falę protestów w całej Polsce. W strajkach uczestniczą głównie ludzie młodzi, którzy wylewają swoje frustracje na sytuację w kraju w ogóle. Szybko okazało się, że nie chodzi "tylko" o prawo do wolności wyboru, ale i o sprzeciw wobec polityki Prawa i Sprawiedliwości oraz olbrzymiej roli Kościoła w życiu społecznym.
Młodzi nie chodzą na religię (o czym decyzję można podjąć dopiero w 18. roku życia), nie uczestniczą też w życiu wspólnoty religijnej: nie przyjmują sakramentów, nie biorą udziału we mszach świętych. Coraz więcej młodych ludzi rozważa apostazję, a i starsi datą nie ukrywają, że nie chcą chrzcić dzieci. Kościół znalazł się więc w bardzo trudnym położeniu, bo nie cieszy się już wśród młodych właściwie żadnym autorytetem.
Arcybiskup Stanisław Gądecki zauważa te niebezpieczne dla Kościoła przemiany. Duchowny udzielił wywiadu Katolickiej Agencji Informacyjnej, w którym stwierdził, że... winien jest Netflix, który w swoich produkcjach promuje "homoseksualizm, hedonizm i rozwiązłość". Tego kanału komunikacji Kościół nie wykorzystuje, więc przegrywa walkę o rząd dusz młodych wiernych.
- Dzisiejsi młodzi dźwigają w sobie balast dzisiejszej kultury medialnej. Gdy dokonywała się pierwsza [rewolucja komunikacyjna], wówczas pierwszym dziełem wydrukowanym na maszynie Gutenberga było Pismo Święte. Dzisiaj, w dobie drugiej rewolucji komunikacyjnej, niemalże każdy serial dla młodzieży na Netflixie zawiera promocję homoseksualizmu, hedonizmu i rozwiązłości. Przeciwnicy wykorzystują obficie kanały dystrybucji treści i formowania sumień, które są mało używane w Kościele - cytuje Gądeckiego Gazeta Wyborcza.
Zdaniem arcybiskupa winien jest nie tylko Netflix, ale i media społecznościowe: Facebook, Instagram, Twitter, gdzie czai się szatan pod postacią "marksistów kulturowych": Są to obszary zagospodarowane całkowicie przez marksistów kulturowych, którzy konsekwentnie realizują program formowania posłusznego nowym ideom człowieka - mówi Gądecki.
Arcybiskup uważa też, że uczestnicy protestów chcą obalić rząd, bo wolą życie bez "cierpień i trosk". Organizatorzy demonstracji w jego ocenie są wspomagani przez "zagraniczne odpowiedniki".
- Mamy żywą niechęć różnych grup do obecnego rządu i pragnienie obalenia go, przekierowane przez niektórych polityków przeciwko Kościołowi. Wskutek tych demonstracji - jakie zostały zorganizowane przez ruchy lewicowe i feministyczne, wspomagane przez zagraniczne odpowiedniki - Kościół zdał sobie wyraźniej sprawę z tego, jak daleko poszła laicyzacja i degradacja naszej kultury. Wzorce zachodnie zostały szeroko przeniesione na nasz grunt. Model życia według zasad konsumpcjonizmu bez cierpień i bez trosk stał się pragnieniem wielu - powiedział w rozmowie z KAI.
Może to być zaskoczeniem, ale arcybiskup Gądecki nie popiera Andrzeja Dudy w sprawie zmiany przepisów aborcyjnych. Arcybiskup mówi wprost: prezydent chce wprowadzić "nową formę eutanazji".
- Prezydencka propozycja byłaby nową formą eutanazji, która selekcjonuje osoby ze względu na możliwość przeżycia. Tym razem przypadki aborcji wynikające z przesłanki eugenicznej zostaną podciągnięte pod nowy przepis – prawdopodobnie z wyjątkiem dzieci z zespołem Downa – i wszystko pozostanie w tym samym punkcie - mówi Gądecki.
Macie na to jakikolwiek komentarz?