Joanna Horodyńska, stała bywalczyni warszawskich imprez i samozwańcza znawczyni mody, od lat budzi emocje kontrowersyjnymi stylizacjami. Na gwiazdach, których styl komentuje, zwykle nie zostawia suchej nitki, choć jej własne modowe wybory też są często wyśmiewane.
Stylistka jednak nie poddaje się w surowych osądach i wciąż krytykuje inne celebrytki w swoim programie Gwiazdy na dywaniku. Razem z Tomaszem Jacykowem postanowili skrytykować stylizację Maryli Rodowicz, która podczas imprezy w restauracji Borysa Szyca zaprezentowała się w "młodzieżowym" zestawie. Ten strój zdecydowanie nie przypadł do gustu Horodyńskiej, która przy okazji pokusiła się też o ocenę życia prywatnego piosenkarki.
Kompulsywne kupowanie ubrań! - stwierdziła na wizji Horodyńska. Musi sobie zrekompensować trudną sytuację osobistą i to widać. To trzeba leczyć, tu się terapia nada. Ja to mówię serio. Mamy tutaj bomber Gucci, do tego mamy t-shirt bejsbolowy, torebkę, która jest kompletnie od czapy, ale droga, bo kosztuje 10 tysięcy złotych. Koszmarna jest ta stylizacja i jak zazwyczaj mi się podoba ten barwny ptak na scenie, tutaj zejście ze sceny spowodowało kakofonię.
Z opinią przyjaciółki zgodził się współprowadzący program, Tomasz Jacyków. Wytknął Maryli, że kryzys małżeński odbija się na jej wyglądzie.
Wpadła w zakupoholizm - zawyrokował. Nie można swoich rozterek zawalić metkami, bo nic dobrego z tego nie wychodzi.
Zobaczcie zdjęcia. Rzeczywiście wyglądała tak źle?