Demi Moore bardzo trudno pogodzić się z upływającym czasem. Gwiazda, uważana w latach 90. za jedną z najpiękniejszych aktorek w Hollywood, ma dziś 53 lata, a za sobą wiele kryzysów.
Jej szeroko komentowany w mediach związek z młodszym o 16 lat Ashtonem Kutcherem rozpadł się po ośmiu latach, a jedną z przyczyn był ponoć fakt, że Demi z racji wieku nie była zdolna do urodzenia mu dziecka. Wkrótce Kutcher zainteresował się młodszą od siebie o pięć lat Milą Kunis, z którą spłodził dwójkę dzieci i obecnie tworzy szczęśliwą rodzinę. Demi natomiast wciąż jest sama. Co jakiś czas pojawiają się plotki o jej depresji, uzależnieniach i problemach z odżywianiem. Lata wykańczania organizmu odbiły się niestety na jej wyglądzie.
Nic dziwnego, że Demi chwyta się każdego sposobu, aby odwrócić niekorzystne zmiany i zatrzymać upływający czas. Już kilka lat temu aktorka opowiadała w Late Show Stephena Colberta, o swoich alternatywnych kuracjach odmładzających.
Zachwalała między innymi praktyki pewnego austriackiego znachora, który za pomocą pijawek próbował oczyścić jej ciało z toksyn. Głośno było również o tym, że Demi płaci 700 dolarów za akupunkturę… dla swojego psa.
Jak podaje National Enquier obecnie Demi wydaje fortunę na… krew specjalnego gatunku kozy żyjącej w górach Peru, która podobno ma wyjątkowe właściwości wygładzające zmarszczki i przywracające skórze młody wygląd.
Podczas swojej ostatniej podróży do Peru, Demi usłyszała od lekarza, że w górach żyje rzadki gatunek kozy, której krew odmładza o 30 lat. Jeden mililitr kosztuje 100 tysięcy dolarów, a Demi zakupiła od razu pięć - opowiada informator. Po zastosowaniu krwi powiedziała przyjaciołom, że czuje się jak nowonarodzona. Stwierdziła, że to lepsze niż chirurgia plastyczna i planuje odwiedzać góry w Peru co najmniej dwa razy w roku!
Nie prościej byłoby kupić i hodować własną kozę?