Choć rozwód Angeliny Jolie i Brada Pitta od początku zapowiada się na wielką sądową i medialną wojnę, przez chwilę wydawało się, że para zaczęła szukać sposobu na porozumienie. Brad zrezygnował ze składania odpowiedzi na pozew żony, spotkał się też z dziećmi, co mogło być sygnałem, że Jolie zgodzi się na podział opieki. Okazało się jednak, że Angelina wcale nie chce porozumienia - przeciwnie, wykorzystała sytuację i poszerzyła dochodzenie w sprawie przemocy w domu o pozostałych członków rodziny.
W końcu Brad postanowił odpowiedzieć na kolejne posunięcia żony, gdyż zrozumiał, że nie tylko nie uniknie otwartej wojny, ale że ona już trwa. W piątek złożył oficjalnie swoją odpowiedź na pozew Jolie, w którym domaga się dzielonej po połowie opieki nad szóstką dzieci - zarówno prawnie, jak i fizycznie. Tymczasem wydaje się, że aktorka ma coraz większą obsesję na ich punkcie i nie zamierza odpuścić.
Angie koncentruje się wyłącznie na dzieciach. Wszystko inne odwołała - pracę, wszystko - magazyn People cytuje osobę z otoczenia pary. Jest codziennie z nimi w domu, wspiera je, pomaga w pracy domowej, wciąż tam jest. I nie, nie towarzyszy jej żaden wielki zespół nianiek ani pomocników.
Angelina i Brad wciąż spotykają się z prawnikami i negocjują coraz mniej prawdopodobną ugodę. Okazuje się, że podział majątku był stosunkowo prosty i szybki, ale w sprawie dzieci nie znajdują wspólnego języka.
Wciąż pracują nad rozwiązaniem problemów, co do których nie są zgodni. Wydaje się, że wszystkie ich kłopoty wiążą się z dziećmi - twierdzi źródło. Brad i Angie nie widzieli się ani razu, wszystkie sprawy załatwiane są przez zespoły prawników. Ta sytuacja jest po prostu przykra.