Latem zeszłego roku żona Andrzeja Grabowskiego, Anita Kruszewska, przeszła dwa udary. Podobno początkowo aktor przejmował się zdrowiem młodszej o 18 lat żony, jednak szybko go to zmęczyło. Jak ujawniły tabloidy, ze szpitala odebrała ją przyjaciółka. Aktor odpierał zarzuty, zapewniając, że chociaż Anita wyprowadziła się z domu, to po jej udarach stanął na wysokości zadania. Jednak mimo czystego, jak sam zapewnia, sumienia, bał się wystąpić o rozwód. Jak ujawnili znajomi, nie chce być zapamiętamy jako niewdzięczny mąż, porzucający żonę w chorobie.
Sytuacja Kruszewskiej jest bardzo zła. Ponieważ polscy lekarze nie potrafili jej pomóc, córka umówiła ją na konsultacje w austriackiej klinice. Tam wstępnie zdiagnozowano chorobę autoimmunologiczną, jednak na dalsze badania zabrakło pieniędzy.
Grabowski nawet nie wiedział, że żona wyjechała z kraju.
Żeby zebrać pieniądze na dalsze leczenie, Kruszewska musi się rozwieść i doprowadzić do sądowego podziału majątku. Od czasu udaru, ze względu na znaczne pogorszenie wzroku, nie może wrócić do pracy charakteryzatorki teatralnej. Znalazła się więc na łasce męża, który, jak podejrzewają jego znajomi, może próbować wykorzystać ten fakt.
Andrzej cieszy się, że to nie on musiał składać papiery rozwodowe - ujawnia informator Faktu. Doskonale zdaje sobie sprawę, że w tej chwili Anita jest na jego łasce, dlatego może to wykorzystać. Jeśli będzie przeciągał rozwód i nie będzie stawiał się na rozprawy, ona będzie cierpieć jeszcze bardziej.
Najcięższa walka rozegra się o dworek w podwarszawskim Wężyku, który Grabowski z żoną wybudowali krótko po ślubie, jako "zabezpieczenie na starość". Okazało się, że aktor myślał tylko o swojej starości. Kruszewska zarzuca mu, że celowo zaniża wartość posiadłości.