Dorota Rabczewska po raz kolejny postanowiła podjąć walkę o miano "królowej" polskiej muzyki, decydując się na reaktywację zespołu Virgin i "powrót do rocka". W tym celu promuje się w mediach głównie poprzez opowiadanie o swoim niedoszłym mężu, któremu musi oddać pierścionek zaręczynowy. Postanowiła pożalić się nawet, że... był kiepski w łóżku. Żeby go bardziej zabolało, nagrała o tym piosenkę.
Gdy nie opowiada o kiepskich doświadczeniach łóżkowych z Haidarem, inwestuje zaoszczędzone na procesie pieniądze w swoje "show". Wierzy pewnie w jego bezapelacyjny sukces:
Dorota udowodniła już wielokrotnie, że bardzo nie lubi, kiedy nie jest traktowana jak na gwiazdę przystało. Ostatnio znów przytrafiła się jej niemiła sytuacja. Wychodząc z warszawskiego lotniska, Dorota najpierw zwyzywała kogoś przez telefon, zaś gdy podjechał po nią mercedes, kierowca nawet nie wysiadł z samochodu. Zdenerwowana sama wrzucała walizki do auta, zostawiając wózek bagażowy na ulicy.