Stało się. Maja i Doda zaczęły oficjalnie mówić o planowanej "karierze" w Stanach. Ten etap przeżywa każdy znany polski muzyk, w momencie gdy traci dystans do siebie. Dorota jest kolejną, która pomyliła fakt zainteresowania swoimi występami amerykańskiej Polonii z "robieniem kariery w USA". Powiedzmy to jasno - granie koncertów w polonijnych klubikach, w miejscach, gdzie piszą "November" przez "w" nie ma NIC wspólnego z robieniem kariery w Stanach. Naprawdę, nie trzeba mieć 156 IQ, żeby to pojąć.
Sablewska chwali się jednak Super Expressowi, że przymierzają się do podpisania kontraktu. I że odrzucają kolejne oferty.
Pod koniec kwietnia jedna z amerykańskich wytwórni z siedzibą w Nowym Jorku zaproponowała Dodzie 50 tysięcy dolarów za nagranie taśmy demo - donosi tabloid. Maja wyśmiewa jednak tę ofertę:
Taką umowę może zrobić każdy. Owszem, Stany nas interesują i to bardzo. Ale to musi być strzał w dziesiątkę. Nie wyobrażam sobie półśrodków. Nic jeszcze nie podpisałyśmy, ale propozycji jest mnóstwo.
W USA mieszkają miliony Polaków, którzy kochają Dodę - twierdzi tabloid. Nic dziwnego, że Rabczewska kręci nosem i przebiera w ofertach. W końcu w Polsce osiągnęła już niemal wszystko.
Spieralibyśmy się z tym stwierdzeniem, ale niech im będzie.