Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan wzięli ślub we wrześniu w pałacu w Konstancinie. Kilka miesięcy wcześniej ich związek przeszedł poważną próbę na planie programu Azja Express. Rozenek wyznaje teraz w rozmowie z Super Expressem, że najbardziej ceni sobie w Radku opiekuńczość.
Może nie zaskakuje mnie tym, ale za to go podziwiam - za opiekuńczość. To jest coś, o co mężczyźni powinni zadbać - apeluje w tabloidzie. To bardzo łatwo wprowadza wyjątkowy klimat do związku. Męski facet opiekujący się swoją kobietą. Natychmiast dokładnie układa relacje tak, jak powinny one wyglądać.
Decydując się na ślub z Radkiem Małgorzata obiecała, że urodzi mu dziecko. Majdanowi bardzo na tym zależy, bo ma już 44 lata i ani jednego biologicznego dziecka. Rozenek przyznaje jednak, że mogą być z tym problemy.
Marzymy o powiększeniu rodziny, to na pewno. Czy to będzie syn, czy córka, nie ma to dla nas większego znaczenia. Radosław powiedział mi, że bliźniaki ewentualnie też mogą być. Ale tak na poważnie. Wolałabym nie przeżywać tego publicznie - wyznaje celebrytka w tabloidzie. Wiemy, że zarówno pierwsze, jak i drugie moje dziecko urodziłam dzięki metodzie in vitro. Więc dyskrecja i cisza są ważne, bo nie wytwarza presji, która nie jest potrzebna. Powiedzenie o tym, że marzy się o dziecku, nie jest zaproszeniem do skanowania mojego brzucha co tydzień.
Na razie Małgorzatę stresuje głównie konflikt z Renatą Kaczoruk i zapowiadany proces sądowy o zniesławienie z jej narzeczonym, Kubą Wojewódzkim, który w wywiadzie da Playboya zasugerował, że Rozenek jest medialną prostytutką, która "weszła do show biznesu jak do agencji towarzyskiej" i "próbowała rozpierdolić małżeństwo Piotra Kraśki". Małgorzata, która do tej pory niechętnie wraca do wspomnień z czasów gdy planowali z Piotrem wspólną przyszłość, bardzo się zdenerwowała.
Konflikt jest jednostronny. To są zaczepki jednej ze stron. Kuba zdecydowanie przekroczył granice w swoich wypowiedziach - wyjaśnia w tabloidzie. Ja mam bardzo szeroką skalę akceptacji różnych opinii wobec mnie. Naprawdę. Ale nie wtedy, kiedy włącza się w to życie prywatne, a tym samym może to wpłynąć na to, jak twoje dzieci postrzegają ciebie. Wnosimy o 100 tysięcy, które w całości przekażemy na fundację TVN "Nie jesteś sam". Uda się na 100 proc., najgorsze rzeczy trzeba odwracać tak, żeby wyciągnąć z nich coś pozytywnego. A jak pomyślę, że z tej całej dziecinady chore dzieci będą miały sprzęt do rehabilitacji czy leki, od razu poprawia mi się humor.