Ojciec Justyny Steczkowskiej, Stanisław, zadbał o to, by wykształcić muzycznie wszystkie swoje dzieci. Ale kariera solowa nie była przewidziana.
Moi rodzice nie chcieli dla mnie takiego życia, jakie wybrałam sobie sama - wspomina piosenkarka. Chcieli, żebym grała w filharmonii. Marzyli dla mnie o karierze skrzypaczki w małej kameralnej orkiestrze.
Nie zaakceptowali faktu, że córka rzuciła studia po pierwszym semestrze i postanowiła śpiewać. Przepłakałam wiele nocy. Poczułam się bardzo samotna i musiałam radzić sobie sama - użala się nad sobą Justyna.
Ojciec chciał ze wszystkich zrobić chórek, ale w końcu ktoś musiał się wyłamać i zaśpiewać pełnym głosem - mówi Rewii Marcin Pospieszalski, zaprzyjaźniony z rodziną Steczkowskich. Justyna miała do tego predyspozycje.
I wszyscy świetnie na tym wyszli. Mama Justyny mieszka z córką i jej rodziną w domu w Radziejowicach. Bracia mają ziemię tuż obok. Jedna z sióstr wyszła za mąż za gitarzystę z zespołu Justyny, druga - za aranżera, trzecia - za szefa firmy organizującej koncerty Justyny. Poza tym śpiewają w chórkach. Brat jest producentem muzycznym. *Wszyscy odpowiadają za przygotowanie koncertów siostry - sprawdzają nagłośnienie, przygotowują instrumenty. Justyna przyjeżdża na gotowe. Wchodzi na scenę, śpiewa i wraca do domu. *
Wielodzietne rodziny mają to do siebie, że albo robią coś razem, albo w ogóle - mówi Marcin Pospieszalski. To było oczywiste, że Justyna pociągnie za sobą swoich bliskich.
Wyłamała sie jedynie Agata. Prowadzi w Poznaniu chór chłopięcy, w którym występują gościnnie trzej jej bracia. Kiedy została oskarżona przez rodziców o "nieuzasadnione skracanie dystansu fizycznego i emocjonalnego" wobec chłopców, jej siostra Justyna poradziła jej wnieść oskarżenie za szkalowanie nazwiska Steczkowskich. Taka to miła rodzinka...