Dzisiaj sobota, a to oznacza kolejne nazwiska znanych parkujących na przystankach. Właśnie dołączył do nich Paweł Małaszyński. I to w wielkim stylu!
Ludzie czekający na przystanku osłupieli, gdy zamiast autobusu zobaczyli nadjeżdżające auto Małaszyńskiego - pisze Fakt. Jako mały Pawełek pragnął zostać kierowcą autobusu. A jednak nie zabrał pasażerów. Zaparkował tylko auto pośród zdezorientowanych ludzi, trzasnął drzwiami, naciągnął czapkę na uszy i czym prędzej się oddalił.
Dokumentacja zdjęciowa pokazuje, jak Małaszyński "wyzywająco spogląda przez okno swojego luksusowego auta" i "nonszalancko strząsa popiół na ulicę wprost pod nogi przechodniów".
Widocznie jego zdaniem autobusami jeźdżą tylko nieudacznicy, nie zasługujący na szacunek.