Hanna Lis, po powrocie z Azji, gdzie rywalizowała z innymi celebrytami w wyścigu przez Wietnam, Laos, Kambodżę i Tajlandię, udzieliła Vivie wywiadu, w którym wyznała, jak bardzo odmienił ją udział w programie. Wyznała, że codzienny kontakt z miejscową ludnością, żyjącą w bardzo trudnych warunkach, przekonał ją, że nie potrzebuje aż tylu rzeczy, jak myślała. Ujawniła, że w Azji przywykła do tak spartańskich warunków, że po powrocie do swojej rezydencji w Konstancinie zaczęła zastanawiać się, czy rzeczywiście potrzebuje wanny i sprzętu AGD. Wyznała także, że kupiła sobie espadryle za 60 złotych.
Przypomnijmy: Hania Lis zwierza się w "Vivie": "Wyjazd do Azji bardzo mnie zmienił. Kupiłam buty za 60 ZŁOTYCH"
W rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium wyjaśnia, że trochę się wtedy zagalopowała. Przy okazji oskarża Vivę o manipulowanie jej wypowiedzią.
Rzadko udzielam wywiadów. Nie jestem osobą szczególnie otwartą. Może brak wprawy spowodował, że nie zachowałam czujności - tłumaczy się w tabloidzie. Nie przyszło mi do głowy, że redakcja gazety wyrwie z kontekstu dwa niezwiązane z sobą zdania i połączy je w absurdalną całość. Musiałabym zupełnie stracić kontakt z rzeczywistością, żeby powiedzieć, że udział w programie telewizyjnym tak mnie zmienił, że nagle zaczęłam kupować buty za sześć dych.
Rzeczywiście, nie zmienił. Na konferencje prasową, promującą show, Lisica pojawiła się już w butach za dwa i pół tysiąca złotych: Hania promowała "Azja Express" w złotych sandałach za... 2500 złotych! (ZDJĘCIA)
Widocznie te za "sześć dych" to była tylko jednorazowa wpadka.
Lisicy oberwało się wtedy również za żalenie się na brak pieniędzy. Viva nie omieszkała wspomnieć, że prezenterka narzekała, siedząc na tarasie swojej rezydencji, z widokiem na hortensje i muślinowe firanki. Hanna wyznaje, że, bez względu na to, w jakich okolicznościach te słowa padły, jest jej naprawdę ciężko.
Moja mama od dwóch lat jest przykuta do łóżka - ujawnia. Niestety, polskie państwo kompletnie daje ciała jeśli chodzi o pomoc dla takich ludzi. A ciężar finansowy jest ogromny i niełatwo go unieść, o czym przekonuje się każdy, kto ma pod opieką osobę przewlekle chorą. Teraz jednak wróciłam do pracy, w dodatku takiej, którą naprawdę kocham i do której chce mi się wstawać rano. Jest więc dobrze i wierzę, że tak już zostanie. Mam też szczerą nadzieję, że wkrótce skończy się chore zainteresowanie moją osobą, spowodowane programem "Azja Express" i będę mogła powrócić do miłego dla mnie cienia.
_
_